

„Pęknięcia w obozie cheerleaderów Trumpa”. Po wielkim zamieszaniu na rynkach kapitałowych, miliarderzy popierający Donalda Trumpa zaczynają krytykować jego politykę handlową – pisze „Washington Post”. I ostrzega, że prezydent USA doprowadzi do zamrożenia amerykańskiej gospodarki.

Krytyczne uwagi na temat decyzji prezydenta o nałożeniu rekordowych ceł na towary importowane, na jakie pozwalają sobie od kilku dni miliarderzy, prezesi korporacji, funduszy i banków, a nawet niektórzy republikańscy senatorzy, to „pęknięcia w obozie cheerleaderów Trumpa”. A wojna handlowa, jaką rozpętał, może pozostawić prezydentowi „trwałe polityczne blizny” – podsumowuje waszyngtoński dziennik.
„Washington Post” przypomina, że wszyscy ci wpływowi zwolennicy prezydenta przyzwalali jak dotąd bezkrytycznie i w milczeniu na zwalnianie pracowników administracji federalnej, masowe deportowanie imigrantów czy nadwerężanie międzynarodowych sojuszy USA. Ale teraz cła „zaczynają alienować korporacyjnych tytanów”.
Zaczyna być widoczna pewna utrata poparcia dla Trumpa w „korporacyjnej Ameryce, w miarę jak menedżerowie (...) pośpiesznie zaczynają obliczać wpływ taryf na ich portfolio i łańcuch dostaw” – relacjonuje „Washington Post”.
Jeden z najbardziej wpływowych prezesów na Wall Street, Jamie Dimon, szef banku JPMorgan Chase, który jeszcze niedawno bagatelizował ryzyko związane z polityką celną prezydenta, opublikował w poniedziałek notę do udziałowców, ostrzegając ich, że „niedawne cła najprawdopodobniej zwiększą inflację i skłaniają wielu (ekspertów) do przewidywania ewentualnej recesji”.
Dyrektor wykonawczy koncernu farmaceutycznego Eli, Lilly David Ricks, również do niedawna aprobujący politykę Trumpa, powiedział 4 kwietnia, że wprowadzenie drastycznych ceł będzie kosztowne dla amerykańskich firm i zmusi je zapewne do ograniczenia wydatków na badania i rozwój oraz likwidowania miejsc pracy.
Nawet Elon Musk ogłosił, że między Europą i Ameryką powinna zaistnieć „sytuacja zero taryf” i zaczął atakować Petera Navarro, doradcę handlowego prezydenta, który w Białym Domu jest głównym zwolennikiem ceł.
W artykule redakcyjnym „Washington Post” podkreśla, że Trump „zamraża gospodarkę USA (...), a szkody, jakie jej wyrządza rosną z każdym dniem, w którym utrzymuje obrany kurs (…) Bez przyzwolenia Kongresu (czego wymaga konstytucja), Trump nakłada najwyższe amerykańskie cła handlowe od 1909 roku”.
Na Wall Street traderzy są tak przerażeni, jak wtedy, gdy w 2008 r. wybuchł kryzys finansowy. Małe firmy, które nie będą w stanie udźwignąć wzrostu kosztów wywołanych cłami, zaczną być niewypłacalne. A ponadto taryfy handlowe grożą przerywaniem łańcuchów dostaw, co może nawet doprowadzić do braków pewnych towarów – wyjaśnia amerykański dziennik.
