Znów głośno o bliskim współpracowniku ministra Przemysława Czarnka. Tym razem mowa o dr hab. Pawle Skrzydlewskim, który komentując priorytety polityki oświatowej na nowy rok szkolny, mówił o „zepsuciu duchowym kobiet”. W nieoficjalnych rozmowach doradca szefa resortu edukacji jest też postrzegany jako kandydat do objęcia funkcji rektora reaktywowanej Akademii Zamojskiej.
Dr hab. Paweł Skrzydlewski to były adiunkt w Katedrze Metafizyki Wydziału Filozofii KUL. Zawodowo związany jest dziś z Państwową Wyższą Szkołą Zawodową w Chełmie, legitymuje się tytułem uczelnianego profesora. W październiku ubiegłego roku, tuż po powołaniu Przemysława Czarnka na stanowisko ministra edukacji i nauki, został doradcą w jego gabinecie politycznym.
Za sprawą kontrowersyjnych wypowiedzi szybko zaczęło być o nim głośno. W listopadzie Skrzydlewski powiedział, że uczestnicy Strajku Kobiet nie są Polakami. Kilka miesięcy temu okazało się, że to on stał za donosem na byłego wiceministra nauki prof. Wojciecha Maksymowicza, który po sugestiach o jego rzekomym udziale w eksperymentach medycznych na płodach podał się do dymisji.
Teraz Skrzydlewski trafił na czołówki portali internetowych za sprawą wywiadu dla „Naszego Dziennika”. Mówiąc w nim o ministerialnych kierunkach polityki oświatowej na rok szkolny 2021/2022, wspomniał o właściwym wychowaniu kobiet, czyli „ugruntowaniu dziewcząt do cnót niewieścich”.
– Dziś obserwujemy w kulturze bardzo niebezpieczne zjawisko moralne, także religijne, pewnego zepsucia duchowego kobiety polegającego na rozbudzeniu w kobiecie pychy, która się przejawia próżnością, zainteresowaniem wyłącznie sobą, egotyzmem, zwalczaniem obiektywnego porządku na rzecz widzenia siebie – mówił doradca ministra.
Po tej wypowiedzi w internecie zawrzało. Dr hab. Skrzydlewski tłumaczy, że jego słowa miały nawiązywać nie tylko do kobiet, ale ogólnie do człowieka. – Trzeba wsłuchać się w cały kontekst tej wypowiedzi, który dotyczy wychowania człowieka. A człowiek jest osobą godną i ma prawo do dobrego wychowania – mówi nam Paweł Skrzydlewski i dodaje, że „zepsucie duchowe”, o którym wspominał, w równym stopniu dotyczy także mężczyzn.
Kandydat na rektora?
Ostatnia aktywność ministerialnego doradcy ze szczególną uwagą śledzona jest w Zamościu. Tam nazwisko dr hab. Skrzydlewskiego pada w kontekście obsady stanowiska rektora reaktywowanej właśnie Akademii Zamojskiej.
Tu należy zaznaczyć, że tekst przyjętej 8 lipca przez Sejm ustawy mówi, że pierwszego rektora akademii powołuje minister właściwy do spraw szkolnictwa wyższego.
– To najbardziej prawdopodobna kandydatura, choć w komitecie dążącym do reaktywacji Akademii Zamojskiej jest kilku profesorów. Z jakiegoś powodu tam są – komentuje jeden z naszych rozmówców, śledzących rozwój sprawy.
Inny podkreśla, że ostatnia aktywność prof. Skrzydlewskiego może to tylko potwierdzać.
– Nic mi na ten temat nie wiadomo. Wiem, że są podejmowane próby reaktywowania akademii i wspieram to szlachetne przedsięwzięcie, ale na dzień dzisiejszy jestem pracownikiem Ministerstwa Edukacji i Nauki – ucina Skrzydlewski, gdy pytamy go o krążące po Zamościu przypuszczenia.
Osoba pierwszego rektora reaktywowanej Akademii Zamojskiej budzi w Zamościu zaciekawienie. Po pierwsze, nowa uczelnia, która ma kontynuować tradycje XVI-wiecznej poprzedniczki, ma powstać już za półtora miesiąca. Po drugie, oprócz prof. Skrzydlewskiego, w utworzonym w Zamościu Komitecie Społecznym, który działał na rzecz reaktywacji AZ są jeszcze: prof. Wojciech Kolanowski i prof. Mieczysław Ryba.
Nie mówiąc o lokalnych politykach – pośle PiS Sławomirze Zawiślaku, który był wnioskodawcą podjęcia ustawy ustanawiającej AZ oraz sprzyjającym inicjatywie pośle Kukiz`15 Jarosławie Sachajko.
Ustawa podzieliła Sejm (za – 233, przeciw – 204) i przeszła głównie dzięki posłom PiS.
Pomysł na nową uczelnię w podobny sposób dzieli Zamość. Ustawa przewiduje, że Akademia Zamojska nie powstanie od podstaw, ale na bazie Uczelni Państwowej im. Szymona Szymonowica, która tym samym przestanie istnieć. Wiele osób odbiera to jako polityczny zamach działaczy PiS na działającą od 16 lat szkołę zawodową.