Brak wzmocnień, kontuzje, a do tego słabe wyniki w sparingach. Przed inauguracją w Zamościu kibice mogli mieć duże obawy o postawę swojego zespołu. I wszystko się potwierdziło, bo AMSPN Hetman po słabym meczu przegrał z Piastem Tuczempy 1:3
Starcie beniaminków było tak naprawdę rozstrzygnięte już po 27 minutach. Najpierw Kamil Aab wrzucił do Karola Wota, a ten z bliska wpakował piłkę do siatki. Niedługo później asystujący przy pierwszym trafieniu dla gości Aab huknął z 16 metrów i było 0:2. Po zmianie stron nadal groźniejsi byli gracze Piasta. Bohdan Karkowski prawie przelobował Michała Kiecanę, ale pomylił się dosłownie o centymetry. Lepiej zachował się za to Wojciech Tołpa. W 69 minucie po kolejnym uderzeniu z dystansu ekipa z Podkarpacia prowadziła 3:0.
Na otarcie łez gola zdobył dla zamościan Adrian Wołoch, ale pozytywów po przykrej porażce nie było za wiele. O sytuacji kadrowej najlepiej świadczy fakt, że zaraz po powrocie do Polski, praktycznie bez treningów po przerwie na murawie musieli się zameldować Damian Baran i jego brat Jarosław. – To był bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu. Zarówno jeżeli chodzi o wynik, jak i samą grę. Pozytywy? Zespół wie, że zagrał bardzo słabo i drugi raz coś takiego nie może się powtórzyć – przyznaje Andrzej Rycak, trener drużyny AMSPN Hetman.
Już w środę trzecioligowcy rozegrają kolejną serię gier. Tym razem zamościanie wybierają się do Przeworska na mecz z Orłem. Muszą zagrać zdecydowanie lepiej, bo na razie nie dają kibicom zbyt wielu powodów do optymizmu.
Transfery w Hetmanie
Kacper Wróblewski został jeszcze w piątek nowym graczem AMSPN Hetmana. Działacze nie zdążyli go jednak zgłosić do rozgrywek. Ma być gotowy do gry na środowe starcie z Orłem Przeworsk. Kolejne wzmocnienia są jednak w drodze. – Po tym pierwszym występie widać, że musimy się jeszcze wzmocnić i szukamy nowych piłkarzy. Przydałby się nam zwłaszcza kolejny napastnik – wyjaśnia trener Andrzej Rycak.
AMSPN Hetman Zamość – Piast Tuczempy 1:3 (0:2)
Bramki: A. Wołoch (69) – Wota 14, Aab (27), Tołpa (67).
Hetman: Kiecana – Fidler, Kudriawcew, Stolarski, K. Wołoch, Skiba P. Dębicki (68 J. Baran), Bubeła, Markowski (65 D. Dębicki), A. Wołoch, Daszek (46 D. Baran)
Piast: Strawa – Stopyra (46 Wielgosz), Kud, Jaroch, Gil, Aab (70 B.Noga), Karkowski (60 Bobak), R. Noga, Wota, Pasaj, Tołpa (75 Sobczak).
Żółte kartki: A. Wołoch, K. Wołoch – Jaroch.
Sędziował: Mateusz Warzocha (Rzeszów). Widzów: 350.
Pech Avii
Kilkudziesięciu sekund zabrakło Avii Świdnik, żeby wywieźć punkt ze stadionu Stali Rzeszów. Niestety w ostatniej akcji meczu gospodarze zdobyli jedyną bramkę na wagę trzech punktów
Zawody nie obfitowały w sytuacje podbramkowe. Im dalej w mecz, tym bardziej przeważała jednak Stal. W samej końcówce najpierw Łukasz Szczoczarz zdobył bramkę ze spalonego, a w czwartej minucie doliczonego czasu gry dobił uderzenie Sławomira Szeligi i miejscowi mogli świętować zdobycie trzech „oczek”.
– Przegraliśmy w najgorszy, możliwy sposób. Dostaliśmy gola, gdy sędzia szykował się do skończenia meczu. Do utraty bramki graliśmy przyzwoicie, neutralizowaliśmy mocne strony przeciwnika. W końcówce brakło jednak determinacji. Cóż, w środę kolejny mecz i musimy się szybko pozbierać – mówi Jacek Ziarkowski, trener Avii.
Stal Rzeszów – Avia Świdnik 1:0 (0:0)
Bramka: Szczoczarz (90+3).
Stal: Kaszuba – Suswam, Drelich, Baran, Hus, Szymański (57 Lisańczuk), Szeliga, Kanach, Maślany (65 Szczoczarz), Brocki, Prędota.
Avia: Gieresz (83′Zawiślak) – Byszewski, Maciejewski, Grzegorczyk, Kazubski, Orzędowski, Dobrowolski (90+1 Joć) Wołos (60 Szymala), Oziemczuk (80 Nowak), Białek, Mazurek.
Żółte kartki: Maślany, Hus – Kazubski.
Sędziował: Karol Iwanowicz (Lublin). Widzów: 250.