FOT. ANDRZEJ KRUPA
Rozgrywki sezonu zasadniczego wchodzą w decydującą fazę. Do końca rundy rewanżowej zostały już tylko dwie kolejki. W przedostatniej serii gier świdniczanie zmierzą się na wyjeździe z SMS Neobus Niebylec. Dla zawodników trenera Piotr Maja będzie to bardzo ważny mecz. Jego wynik może postawić świdniczan w komfortowej sytuacji przed ostatnim spotkaniem – derbami z LKPS Pszczółką Lublin.
Wiele w sytuacji w dole tabeli wyjaśniło zaległe spotkanie ostatniego w klasyfikacji PZL Sędziszów z Wisłokiem Strzyżów. Co ciekawe, strzyżowianie, nie dali rady outsiderowi i przegrali na swoim parkiecie dość gładko 0:3. Takie rozstrzygnięcie sprawiło, że PZL zrównał się punktami z Wisłokiem (oba zespoły mają po 10 punktów) i żadnemu z nich nie udało się wyprzedzić w tabeli „żółto-niebieskich”. Ci nadal zajmują ósme miejsce, które gwarantuje utrzymanie w II lidze.
Z takim celem podopieczni trenera Maja przystąpili do obecnych rozgrywek. Jeśli Avia zakończy zmagania na tej pozycji wówczas rozegra dwumecz z zespołem z siódmego miejsca, którego stawką będzie ostatnia z lokat. Były I-ligowiec nieco zagmatwał sobie sprawę przegrywając 0:3 w ostatniej kolejce z jednym z bezpośrednich kandydatów do pozostania w lidze AKS V LO Rzeszów. – Szkoda, że nie udało nam się urwać punktów rzeszowianom. Daliśmy się wyprzedzić w tabeli, co może mieć decydujący wpływ na końcową klasyfikację – mówi świdnicki szkoleniowiec.
O punkty w sobotnim starciu w Niebylcu Avii nie będzie łatwo. Gospodarze, choć są beniaminkiem, radzą sobie znakomicie. Zajmują wysokie trzecie miejsce i bardzo liczą na zakwalifikowanie się do play-off. W nich zagrają drużyny z miejsc 1-4. – Widać, że zespół jakby się już odblokował psychicznie po ostatniej porażce. Z SMS nie mamy nic do stracenia, zagramy o zwycięstwo. Nie jesteśmy faworytem, podejdziemy do tego meczu na luzie i zobaczymy jaki będzie rezultat – zapowiada opiekun świdniczan.
Na swoim parkiecie, po raz ostatni w sezonie zasadniczym, wystąpią siatkarze LKPS Pszczółki Lublin. Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godzinie 18, w hali przy ul. Krochmalnej. W LKPS zabraknie Marcina Dobrzyńskiego i Błażeja Czarneckiego. – Mimo tych nieobecności zrobimy wszystko, aby wygrać – przekonuje trener Czarnecki.
Kibice lubelskiego beniaminka będą bardzo zawiedzeni po sobotnim rozstrzygnięciu, jeśli ich ulubieńcy nie dadzą rady najsłabszej drużynie w lidze. Kciuki za lublinian trzymają także świdniczanie, dla których najkorzystniejszym rozwiązaniem będzie odebranie trzech punktów outsiderowi.