ROZMOWA Z Dariuszem Jareckim, obrońcą Górnika Łęczna
- W meczu z Ruchem wrócił pan do składu po dłuższej nieobecności, ale nie tak to chyba pan sobie wyobrażał...
– Na pewno chciałem, wszyscy chcieliśmy, żeby wyglądało to inaczej. Te trzy punkty były nam potrzebne. Runda się kończy, takie mecze musimy wygrywać. Ale po raz kolejny wchodzimy źle w mecz i to wszystko ustawia. Jeśli chodzi o mnie indywidualnie, nie grałem trzy miesiące, teraz wejść nie było na pewno łatwo, bo czułem, że przerwa zostawiła ślad na moim organizmie. Próbowałem pomóc, ale wiadomo, wynik jest jaki jest. Trzeba przemyśleć, co robimy źle, bo od kilku meczów robimy wszystko źle.
- Co tydzień mówicie, że lepiej trzeba wchodzić w mecze, nie można tracić szybko bramek, ale problem powraca. Może to trochę głupie pytanie, bo gdybyście znali odpowiedź, pewnie byście ją wcielili w życie, ale co się dzieje, że te początki tak bardzo wam nie wychodzą?
– No właśnie chyba sami boimy się tych początków. Co mecz, to znów dają się nam we znaki. Nie potrafimy wejść w mecz dobrze, a wiadomo, że jak w ekstraklasie straci się jedną, drugą bramkę, to później jest ciężko odrobić. Czy to jest sąsiad w tabeli, czy lepszy zespół, każdy to wykorzysta i nie będzie się z nami bawił. Coś siedzi w naszych głowach i te początki są, jakie są.
- Ruch, sąsiad w tabeli, przyjeżdża i dostajecie czwórkę. Gdyby tak opierać się na suchych faktach, to wygląda na to, że w tej ekstraklasie nie macie czego szukać.
– Dokładnie tak to na tę chwilę wygląda. Ale to jeszcze nie czas, żeby zwieszać głowy. Mamy jeszcze kilka meczów w tym roku do zagrania, musimy zrobić jak najwięcej punktów. Powinniśmy uderzyć się w pierś, bo nie dajemy tyle, ile powinniśmy. Każdy z nas musi więcej dać dla tego klubu, bo Górnik zasługuje na ekstraklasę, a tak grając, nie możemy patrzeć w przyszłość z optymizmem.
- Trzy porażki z rzędu, pewnie to wszystko wpływa też na atmosferę w zespole.
– Najprościej teraz krzyczeć jeden na drugiego, ale nie o to chodzi. Piłka pokazuje, w ciężkich momentach może się zespół skonsolidować i pójść do góry. Mamy ciężki terminarz, nikt na nas nie będzie stawiał, ale my nie możemy jeździć i tylko rywalom dopisywać punkty. My musimy wychodzić na boisko i walczyć na całego. Charakteru nie może nam zabraknąć. Długo człowiek walczy, żeby być w tej ekstraklasie i w niej grać, a życie pokazuje, że jak się z niej spadnie, to ciężko później wrócić.
- Na czym można opierać nadzieję, że będzie lepiej?
– Nie jesteśmy zgrają przypadkowych piłkarzy. Potrafimy grać w piłkę i niejednokrotnie pokazywaliśmy to w przeszłości. Zarówno indywidualnie, jak i jako zespół. Musimy tylko odbudować się mentalnie. Mam nadzieję, że z Gdańska uda się przywieźć przynajmniej jeden punkt.