ROZMOWA Z Dawidem Kownackim, napastnikiem młodzieżowej reprezentacji Polski
- W meczu z Litwą długo się męczyliście, ale ostatecznie udało się wam wygrać 1:0 po pańskiej bramce...
– Litwini bronili się praktycznie dziewięcioma zawodnikami we własnym polu karnym, więc bardzo trudno było nam sforsować ten mur. W pierwszej połowie graliśmy zdecydowanie za wolno, przez co rywal miał czas, aby odpowiednio się przesuwać. Po przerwie Litwini tracili siły, a my to staraliśmy się to wykorzystać. Przyspieszyliśmy tempo, wbiegaliśmy w powstałe luki i przyniosło to efekt. Wiedzieliśmy, że Gruzja zremisowała z Danią i zwycięstwo pozwoli nam awansować na pozycję lidera. Dlatego chcieliśmy wygrać ten mecz za wszelką cenę. Styl tego dnia był mniej ważny.
- Czy żółta kartka, którą pan otrzymał była słuszna? Czy rzeczywiście chciał pan wymusić rzut karny?
– W tej sytuacji byłem faulowany. Zdziwiłem się, że rywal robi wślizg w takiej sytuacji. Zostawiłem nogi, on we mnie trafił, a ja się przewróciłem. Byłem przekonany, że sędzia biegnie, aby wskazać na jedenasty metr. Tymczasem on dał mi żółtą kartę. Jestem bardzo zdziwiony jego decyzją. To moja czwarte upomnienie w tych eliminacjach. Piąte będzie oznaczać przymusową pauzę. Rozmawiałem już z kierownikiem o możliwości odwołania się od tej kartki, bo na nią nie zasłużyłem. Musze się teraz pilnować, aby nie dostać kolejnego upomnienia, ponieważ bardzo chcę zagrać w meczu z Danią, który może być kluczowy dla tych eliminacji.
- Jak się panu podobała atmosfera na Arenie Lublin?
– Była znakomita, podobnie zresztą jak podczas młodzieżowego Euro. Imponująca była zwłaszcza organizacja dopingu, który był prowadzony przez fanów Motoru Lublin. Lubię grać w tym mieście. Arena jest piękna, a atmosfera napędza piłkarzy do jeszcze lepszej gry.
- W piątek zagrał pan w reprezentacji Polski przeciwko Nigerii. Czy szkoda było opuszczać kadrę Adama Nawałki?
– Taka była decyzja trenera. Z Koreą Południową i tak nie byłem przewidziany do gry, więc cieszę się, że mogłem rozegrać cały mecz w kadrze U-21. Ostatnio nie występuję zbyt często w Sampdorii Genua, więc dodatkowe minuty są mi bardzo potrzebne. Poza tym jestem kapitanem „młodzieżówki” i czuję się za tę ekipę odpowiedzialny. Walczymy o awans do mistrzostw Europy, więc te trzy punkty są dla nas bardzo ważne.
- Widzi pan siebie w drużynie Adama Nawałki, która weźmie udział w mundialu?
– Oczywiście, że tak, ale wszystko zależy od mojej dyspozycji. Muszę grać regularnie w klubie. Ciągle staram się walczyć o minuty w Sampdorii. Myślę, że regularne występy w klubie będą kluczowe dla selekcjonera przy podejmowaniu decyzji o wyjeździe na mundial.
- Czy po spotkaniu z Nigerią jest pan bliżej powołania na mundial?
– Ciężko powiedzieć. Jak na debiut w seniorskiej kadrze, to muszę powiedzieć, że nie było źle. Presja mnie nie zjadła i myślę, że pokazałem gotowość do gry w wielkich meczach. Takie spotkania, jak to we Wrocławiu są tym na co każdy zawodnik czeka. Urodziłem się po to, aby walczyć o dużą stawkę. Debiut w seniorskiej kadrze był jednym z moich marzeń. Spełniłem je, ale to nie oznacza, że nie mam innych celów. Jednym z nich jest udział z reprezentacją Polski w mistrzostwach świata w Rosji.