Szymon Ładniak walczył na torze Slovakia Ring. Pierwotnie lublinianin miał startować na austriackim Red Bull Ringu, ale organizatorzy w ostatniej chwili zmienili arenę zmagań
Dla 17-letniego lublinianina było to spore zaskoczenie, ale również duża szansa. Red Bull Ring, gdzie pierwotnie mieli walczyć uczestnicy cyklu ESET ISeries, to obiekt dość łatwy. Zawodnicy osiągają tam wysoką prędkość, a charakterystyczne dla niego są ostre dohamowania. Prawie każdy zakręt ma tam formułę bliską nawrotu. Slovaka Ring natomiast jest już nieco inna. Przede wszystkim okrążenie jest tam o blisko 2 km dłuższe, niż w Austrii. Tor położony 40 km od Bratysławy ma kształt trójkąta prostokątnego, co sprawia, że jest bardzo szybki. – To mój ukochany obiekt. Dodatkowo, jego ukształtowanie sprawia, że wszyscy zawodnicy, niezależnie od samochodu jakim dysponują, mają równe szanse. Szkoda tylko, że decyzje o zmianie areny zmagań podjęto w ostatniej chwili. W ostatnich dniach pokonałem kilkaset okrążeń Red Bull Ringu i okazało się, że poszło to na marne – mówił przed wyścigiem Szymon Ładniak.
W niedzielny wieczór Ładniak miał za rywali najbardziej wybitnych zawodników. Na liście startowej znaleźli się bowiem przedstawiciele m.in. Polski, Czech, Słowacji, Niemiec, Austrii czy Słowenii. O tym, jak mocni są to przeciwnicy lublinianin przekonał się już przed dwoma tygodniami, kiedy na Hungaroringu najpierw zajął 20, a później 15 miejsce.
Na Słowacji było znacznie lepiej. W kwalifikacjach wywalczył trzynaste miejsce, ale start pierwszego wyścigu nie wyglądał w jego wykonaniu najlepiej. Przez moment lublinian spadł nawet do trzeciej dziesiątki. Ostatecznie udało mu się ustabilizować w okolicach 15 miejsca, a w samej końcówce przesunąć nawet na 14 lokatę.
Prawdziwym popisem w wykonaniu Szymona Ładniaka był jednak drugi wyścig. Na samym starcie doszło do karambolu, co pozwoliło 17-latkowi zyskać kilka pozycji. Ostatecznie ustabilizował się na 5 lokacie i długo odpierał ataki swoich rywali. W końcówce wyścigu popełnił jednak dwa drobne błędy, co poskutkowało osunięciem się na 7 pozycję. Nie zmienia to jednak faktu, że Ładniak zaliczył kapitalne zawody, a 7 miejsce w tak mocnej stawce jest rewelacyjnym osiągnięciem.
Przed lublinianinem jeszcze duża porcja komputerowej rywalizacji. Kolejny wyścig odbędzie się 31 maja w chorwackim Grobniku. 14 czerwca rywalizacja ponownie przeniesie się na Slovakia Ring. Cały cykl zafiniszuje 28 czerwca w czeskim Brnie.
Dla Ładniaka komputerowa rywalizacja jest znakomitą okazją do sprawdzenia formy przed startami w realnym środowisku. Ładniak ma za sobą zresztą już wiele lat spędzonych w wyścigach samochodowych. – Gokartem jeździłem już w 2012 r. To szybki sprzęt, który osiąga nawet 140 km/h. O wiele bardziej byłem jednak zainteresowany ściganiem się samochodami. Mój profesjonalny debiut przypadł na 2017 r. Startowałem wówczas na niemieckim torze Oschersleben w ramach serii KIA Lotos Race. W pierwszym wyścigu szło mi bardzo dobrze, a rywalizację skończyłem na 7 pozycji. W drugim miałem szansę nawet na podium. W pewnym momencie jednak zostałem wypchnięty i spadłem na 11 pozycję. Pamiętam uczucia, które wówczas mi towarzyszyły – załamanie, podekscytowanie i szczęście. To wszystko wówczas we mnie niesamowicie się kotłowało – wspomina z uśmiechem.
Z czasem dobre wyniki Ładniaka stały się już normą. W 2017 r. był drugi podczas zawodów Kia Lotos Race w czeskim Moście. W 2018 r. wreszcie zaczął wygrywać, tak jak miało to miejsce w Poznaniu podczas jednej z rund Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski. Wywalczył również brązowy medal mistrzostw Polski endurance, czyli wyścigów długodystansowych.
Coraz lepsze rezultaty sprawiły, że o nastolatku z Lublina zrobiło się głośno nie tylko w Polsce, ale również w Europie. Skutkiem tego było uzyskanie nominacji do startów w serii TCR Eastern Europe, czyli jednej z bardziej prestiżowych rywalizacji w Europie Środkowo-Wschodniej. Na razie jednak jej start z powodu epidemii koronawirusa jest wstrzymany.
Przed Szymonem Ładniakiem rysuje się jednak naprawdę ciekawa przyszłość, zwłaszcza, że ostatnio został członkiem Akademii ORLEN Team. Fakt, że paliwowy potentat dostrzegł talent młodego lublinianina, pozwala stwierdzić, że Ładniak ma olbrzymie szanse na zrobienie interesującej kariery. Młodemu lublinianina pomaga wiele innych instytucji, w tym LW Bogdanka i Urząd Marszałkowski.