Przed 20 laty, kiedy "zielono-czarni” awansowali na ten szczebel rozgrywek, los sprawił, że ich rywalem również był Motor. Wtedy przyjezdni zza miedzy zwyciężyli pewnie 2:0. W sobotę długo wydawało się, iż dojdzie do powtórki z historii. Do przerwy podopieczni Ryszarda Kuźmy byli dominującym zespołem, stwarzającym groźniejsze sytuacje podbramkowe. Łęczyńscy defensorzy mieli ogromne problemy z trójką napastników - Januszem Iwanicki, Kamilem Królem oraz kapitanem Marcinem Popławskim.
Jednak pierwszą groźną okazję stworzyli miejscowi, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego główkował Grzegorz Szymanek. Na szczęście dla Motoru Przemysław Mierzwa popisał się kapitalną interwencją. W rewanżu po dwójkowej akcji Iwanickiego z K. Królem, ten pierwszy znalazł się oko w oko z Jakubem Wierzchowskim, który przytomnie zatrzymał uderzenie.
Ale po dwóch minutach golkiper Górnika był już bezradny. Piłkę przed pole karne wrzucił Rafał Król, jego brat przyjął futbolówkę na klatkę piersiową, oszukał kompletnie zagubionego Sławomira Mazurkiewicza i płaskim uderzeniem pokonał Wierzchowskiego.
Gospodarze odpowiedzieli strzałami Pawła Głowackiego i Pawła Tomczyka, jednak oba przeszły nad bramką. Dużo ciekawiej było natomiast po przeciwnej stronie, kiedy Wierzchowskiego zatrudnili Michał Zawadzki oraz Marcin Syroka. W tym drugim przypadku doświadczony gracz Motoru był nawet w sytuacji sam na sam. I gdyby ją wykorzystał, mogło być po sprawie.
Kuba Wierzchowski nie był jedynym sprzymierzeńcem miejscowych. W 31 min Mazurkiewicz sfaulował przed szesnastką K. Króla i za to przewinienie sędzia Marcin Szrek powinien pokazać mu żółtą kartkę. Ulitował się jednak nad łęcznianinem, który na swoim koncie miał już jeden kartonik. Litości nie miał natomiast Krzysztof Chrobak oszczędzając sobie i kibicom niepotrzebnych nerwów. Mazurkiewicz powędrował na ławkę, a na boisku pojawił się Paweł Bugała. Na środek obrony został cofnięty Veljko Nikitović, któremu w bardzo dobrym występie nie przeszkodził nawet cios w głowę.
- Ani przez moment nie pomyślałem, żeby zejść. Zresztą, nie zdawałem sobie sprawy, że rozcięcie jest tak duże. Po za tym ja nigdy nie odpuszczam - powiedział Serb.
Po tych roszadach Górnik zaczął lepiej grać w piłkę, dużo lepiej. W efekcie przed przerwą Mierzwa znalazł się w poważnych opałach. Już w doliczonym czasie Szymanek główkował w słupek, Dawid Ptaszyński wybił piłkę z linii po kopnięciu Nazaruka, a bliski powodzenia był także Bugała.
W drugiej połowie ton wydarzeniom nadawali już tylko gospodarze. Motor wyraźnie opadł z sił, miał kłopoty z utrzymaniem się przy piłce. To zemściło się kwadrans przed końcem. Rzutu wolny z lewej strony pola karnego wykonywał Rafał Niżnik, który pomimo dużego kąta zdecydował się na bezpośredni strzał. Piłka znalazła dziurę w murze, odbiła się od jednego z obrońców i zmyliła źle ustawionego Mierzwę.
Ale Motor, choć już słaniający się na nogach, miał jeszcze swoją szansę. W 85 min Iwanicki minął już Wierzchowskiego, ale zawahał się z oddaniem strzału i został zatrzymany przez obrońców. Zdecydowania nie zabrakło z kolei Nazarukowi, który dwie minuty później, z 20 m, kapitalnie kopnął lewą nogą z powietrza. Mierzwa nie miał żadnych szans i w derbach wygrał Górnik.
BRAMKI
0:1 - Kamil Król (18), 1:1 - Rafał Niżnik (75), 2:1 - Sławomir Nazaruk (87)
SKŁADY
Górnik: Wierzchowski - Tomczyk, Mazurkiewicz (36 Bugała), Karwan, Musuła - Głowacki (77 Stachyra), Bartoszewicz, Nikitović, Niżnik, Nazaruk - Szymanek (46 Surdykowski).
Motor: Mierzwa - Zawadzki, Ptaszyński (72 Falisiewicz), Żmuda, Lenart - Syroka, Lipecki, R. Król (62 Maziarz) - Popławski, K. Król (77 Kamiński), Iwanicki.
Żółte kartki: Nikitović, Mazurkiewicz, Bartoszewicz - K. Król, Iwanicki. Sędziował: Marcin Szrek (Kielce). Widzów: 6500.