W Jastrzębiu Górnikowi znowu udało się przechylić szalę na swoją korzyść, choć to rywale otworzyli rezultat. W dodatku zwycięstwo było przekonujące oraz pierwsze w rundzie jesiennej, wywalczone na obcym boisku.
W sobotę płynną grę obu zespołów skutecznie utrudniał padający deszcze oraz nasiąknięte boisko. - Murawa była fatalna, ale taka sama dla obu drużyn - próbował tłumaczyć po ostatnim gwizdku rozczarowany obrońca gospodarzy Marcin Staniek. Jednak do 19 min w obozie miejscowych dominowały jeszcze świetne nastroje.
Trzy minuty wcześniej, po zaskakującej akcji Jastrzębia, kiedy piłka przypadkowo odbijała się w polu karnym, dopadł do niej doświadczony Marek Kubisz i z 5 metrów bez trudu pokonał Jakuba Wierzchowskiego.
Reakcja Górnika była na szczęście prawidłowa - podobnie jak w konfrontacji z Podbeskidziem. Łęcznianie przeprowadzili kontratak. Skrzydłem popędził Marcin Truszkowski, zacentrował, obrońca wykopał futbolówkę na "szesnastkę”, a nadbiegający Rafał Niżnik płaskim uderzeniem zniwelował straty.
- Wciąż popełniamy proste błędy w grze defensywnej. Takie wpadki nie powinny przytrafiać się nawet trampkarzom - martwił się później trener Jastrzębia Jerzy Wyrobek.
Ślązacy odpowiedzieli uderzeniem Bartłomieja Grabczyńskiego, ale tym razem górą był Wierzchowski. A pod koniec tej części była jeszcze groźna główka Jarosława Wieczorka. Górnik z kolei ograniczył się do strzału Pawła Bugały, który tylko nieznacznie minął cel.
Po przerwie górnicy nie czekali już na to, co zrobią gospodarze. Już na początku Jakub Kafka znalazł się w opałach, kiedy w sytuacji jeden na jednego był Niżnik. Ale co się odwlecze... W 63 min po dwójkowej akcji Sławomira Nazaruka z Pawłem Tomczykiem ten drugi dośrodkował piłkę, a Niżnik głową (!) zdobył drugą bramkę.
To uspokoiło Górnika i podenerwowało Jastrzębie. Jednak miejscowi, grający słaby mecz, nie byli w stanie odwrócić losów.
Co prawda starali się atakować, ale linia pola karnego była już dla nich murem trudnym do przejścia. W związku z tym jedynym zagrożeniem były strzały Grabczyńskiego i Bartosza Woźniaka. - Co można powiedzieć po takim spotkaniu? Trzeba usiąść i po męsku porozmawiać - nie krył złości Witold Wawrzyczek.
Zadowolony, i trudno temu się dziwić, była natomiast Krzysztof Chrobak. - Tym meczem pokazaliśmy, że kryzys chyba mamy już za sobą - powiedział dziennikarzom szkoleniowiec z Łęcznej.
GKS Jastrzębie - Górnik Łęczna 1:2 (1:1)
1:0 - Marek Kubisz (16), 1:1 - Rafał Niżnik (19), 1:2 - Rafał Niżnik (63)
SKŁADY
Jastrzębie: Kafka - Wrześniak, Wrzask, Staniek, Bednarek (74 Wawrzyczek) - Pielorz (62 Woźniak), Grabczyński, Kostecki (74 Karwot), Wieczorek - Kubisz, Żbikowski.
Górnik: Wierzchowski - Tomczyk, Mazurkiewicz, Karwan, Musuła - Nazaruk, Bartoszewicz, Bugała, Truszkowski - Niżnik - Surdykowski (59 Szymanek).
Żółte kartki: Wawrzyczek (J) - Nazaruk (G). Sędziował: Bartosz Środecki (Wrocław). Widzów: 1000.