Ze względu na kontuzje ze składu wypadają Krzysztof Kazimierczak, Dawid Sołdecki i Kamil Stachyra, a za żółte kartki musi odpocząć Marcin Truszkowski.
To jednak szkoleniowcowi Górnika nie powinno zburzyć ustawienia. Od kiedy Tadeusz Łapa przejął "zielono-czarnych” po Krzysztofie Chrobaku, od razu przemeblował zespół na 4-4-2 z dwoma napastnikami. I w trzech meczach zdobył siedem punktów.
Przy Al. Zygmuntowskich łęcznianie pewnie też tak zagrają. - Sołdecki ma skręconą kostkę, po starciu z... naszym trenerem bramkarzy Robertem Sarniakiem. Na pewno jako zmiennik byłby brany pod uwagę - wyjaśnia szkoleniowiec Górnika. - Natomiast Stachyra i Kazimierczak mają kłopoty z pachwiną. Krzysiek pokazał w spotkaniu z Zagłębiem, że bez trudu radzi sobie w meczach o stawkę. On, podobnie jak Truszkowski, jest wszechstronny i obaj bardzo by się przydali. Mimo to musimy sobie poradzić.
Wątpliwość mam jeszcze na środku pola. W Poznaniu lepiej od Pawła Bugały wypadł Rafał Niżnik, ale ostatnie gierki pokazują już coś inne. Pozostało jeszcze kilka dnia na obserwację i podjęcie decyzji. Dużo bardziej mnie martwi przygotowanie fizyczne chłopaków. Widać, że runda jesienna mocno dała im się we znaki.
Dlatego może "dobrze” się stało, że tak długo poza pierwszą drużyną pozostawał Jakub Grzegorzewski. Dzięki temu popularny "Gonzo” nie uczestniczył w zajęciach u Krzysztofa Chrobaka i w październiku grał jak z nut. W ubiegłym miesiącu zdobył w lidze pięć goli. Ostatnio też zaczęły napływać wieści, że Grzegorzewskim zainteresowały się Cracovia oraz Lechia Gdańsk.
- Do mnie nikt nie dzwonił, a w tej chwili nie obowiązuje już moja umowa z menedżerem Jarosławem Kołakowskim - mówi napastnik. - To chyba tylko doniesienia prasowe. Na pewno te informacje nie rozkojarzą mnie przed meczem z Motorem. Widziałem tylko jedno spotkanie lublinian, z ŁKS Łódź w Pucharze Polski i wypadli w nim całkiem nieźle. Tabela pokazuje, że to jedna ze słabszych ekip w lidze, ale na pewno nie tak jak Katowice czy Warta Poznań. W derbach chciałbym podtrzymać dobrą passę. Tak pomyślną miałem ostatnio półtora roku temu, w Odrze Wodzisław.
Do miłych wspomnień wraca także trener Łapa. - To było jeszcze z czasów pracy w Avii - przypomina. - W Motorze doszło wtedy do zmiany na ławce i za Zbigniewa Bartnika przyszedł Paweł Kowalski. Mimo to wygraliśmy w Lublinie 3:0.
Natomiast przeciwko Ryśkowi Kuźmie nie miałem dotąd okazji rywalizować. Znam nieźle rywali, oglądałem ich mecz z GKP Gorzów i uważam, że przegrali niezasłużenie. W Łęcznej też wysoko zawiesili poprzeczkę i nie inaczej będzie w niedzielę.
Tym bardziej, że do dyspozycji będą już Janusz Iwanicki i Artur Bożyk. Naszym sprzymierzeńcem nie będzie też boisko. My lubimy grać piłką, konstruować akcje. Jeden moment nieuwagi może przesądzić o wszystkim.