Najpierw łęcznianie w doliczonym czasie ulegli Koronie Kielce, a w sobotę zrekompensowali sobie to niepowodzenie, w dramatycznych okolicznościach triumfując na Górnym Śląsku. Wyciągnięcie wyniku z 1:2 na 3:2, w dodatku w liczebnym osłabieniu, nie zdarza się każdego dnia.
Jednak ustabilizowanie formy, to główny problem górniczej ekipy. Podobnie zresztą, jak dzisiejszych rywali. Dlatego w Pruszkowie już doszło do zmiany trenera i Jacka Grembockiego zastąpił Dariusz Kubicki. Tego trenera w Łęcznej bliżej przedstawiać nie trzeba, bo przecież jeszcze niedawno prowadził w ekstraklasie "zielono-czarnych”.
Natomiast jego vis-a-vis Krzysztof Chrobak, w swojej pracy szkoleniowej, był wcześniej opiekunem Znicza. A zatem doszło do zmiany miejsc.
Ale to nie jedyne smaczki środowej rywalizacji. Bo występy w Łęcznej mają za sobą także dwaj zawodnicy przyjezdnych: Zbigniew Kowalski oraz Tomasz Feliksiak, a w Pruszkowie: Paweł Tomczyk i Wojciech Musuła.
- Gramy w kratkę, ale z trzech ostatnich meczów dwa wygraliśmy. Szkoda tylko tej porażki z Dolcanem - mówi Feliksiak. - Przyszedł nowy trener i każdy chce się pokazać. Zbyszek Kowalski jest jak wino, im starszy tym lepszy. Po odejściu z Górnika będę miał drugą okazję zagrać na starych śmieciach. Na ten mecz wybieramy się w najmocniejszym składzie.
Z kolei w drużynie gospodarzy zabraknie Piotr Karwana. Jego miejsce na środku obrony może zająć Wojciech Musuła. Przebudzili się też napastnicy. Co prawda na ławce wylądował Janusz Surdykowski, ale ostatnio skutecznością błysnęli Jakub Grzegorzewski, Grzegorz Szymanek oraz Prajuce Nakoulma. I wszystko wskazuje na to, że szansę od początku spotkania otrzyma wreszcie ten pierwszy.
Początek meczu Górnika ze Zniczem w środę o godz. 16.