Wciąż nie wiadomo, czy Jakub Grzegorzewski zdecyduje się na przedłużenie kontraktu z Górnikiem.
Jesienią popularny "Gozno” długo był pomijany przez Krzysztofa Chrobaka. A prawdziwą szansę otrzymał dopiero, kiedy nastały rządy Tadeusza Łapy. Odpłacił się za to golami, którymi ratował punktowy dorobek zespołu. W sumie uzbierał siedem trafień.
Dlatego po meczu z Koroną Kielce od razu do działania przystąpił nowy trener Wojciech Stawowy, proponując Grzegorzewskimu dalszą współpracę. Było to o tyle pilne, że napastnikiem zaczęły się interesować inne kluby - Cracovia, Ruch Chorzów, a jeszcze wcześniej łódzki Widzew. W dodatku od 1 stycznia Kuba mógłby już podpisać kontrakt z nowym pracodawcą.
Pierwszy krok wykonał Stawowy, ale następny należał już do działaczy. Grzegorzewski zadeklarował, że chce powalczyć o ekstraklasę w Łęcznej, a pierwszeństwo w jego wyborach ma Górnik. Jednak negocjacje z panią prezes, choć rozpoczęły się tuż po rozgrywkach, dalej nie mogą znaleźć szczęśliwego finału. Wczoraj również nie osiągnięto porozumienia.
- Znowu mamy spotkać się w przyszłym tygodniu - mówi "Gonzo”. - Usłyszałem pewne propozycje i mam się nad nimi zastanowić. Szczegółów jednak nie mogę zdradzać. Powiem tylko, że w rachubę wchodzi umowa dwuletnia. Ale jest jeszcze do uzgodnienia kilka innych spraw, od których zależy złożenie podpisów. Nowy kontrakt chciałbym zawrzeć już od stycznia. Mam teraz kilka dni do namysłu. Wszystko muszę spokojnie przekalkulować. Jeśli dogramy temat, to być może już w następnym tygodniu kontrakt zostanie podpisany. A jeśli nie, to są także inne opcje. Jednak w tej chwili gdybanie nie ma sensu.
Grzegorzewski nie jest jedynym graczem Górnika, którego umowa ważna jest do 30 czerwca. Do tego grona należy jeszcze dziesięciu zawodników, a wśród nich Krzysztof Żukowski, rezerwowy bramkarz.
- Jakieś oferty otrzymałem, ale nie chcę zdradzać, o które kluby może chodzić. Tak się umówiliśmy - wyjaśnia golkiper. - Owszem, mało broniłem jesienią, jednak na pewno nie podejmę żadnej decyzji pochopnie. Nie lubię działać na hura. Lubię za to walkę. A do Górnika przyszedł nowy trener i zapowiedział, że każdy z nas ma czystą kartę i każdy zaczyna od zera. Myślę, że wiosną od początku zacznie się rywalizacja o miejsce w bramce. Dlatego stawię się na pierwszym treningu i zobaczę co się będzie działo, jak będę przebiegały rozmowy w klubie.
W dodatku Wojciech Stawowy uspokaja, że nie będzie żadnej rewolucji w Górniku. - Zapowiedziałem to już na samym początku, wszyscy otrzymają szansę. Czas rozliczeń przyjedzie w czerwcu - przypomina szkoleniowiec. - Nie zanosi się też na razie na żadne transfery, chociaż nie ukrywam, że otrzymuję od piłkarzy sporo telefonów.
A czy tak się rzeczywiście stanie, trzeba będzie poczekać przynajmniej do 12 stycznia i wznowienia zajęć.