Po siedemnastu meczach na czele tabeli ulokowało się Zagłębie, ale Widzew, posiadający tyle samo punktów, ma jeszcze jedno spotkanie do rozegrania. Akurat z Koroną, trzecią w stawce, i tylko z dwoma "oczkami” mniej na koncie.
Górnik w tabeli jest siódmy i traci do liderów siedem punktów. To ani dużo, ani mało. Tym bardziej, że przed nami jeszcze dwie serie. A za prowadzącą trójką znalazły się również rewelacyjna Flota Świnoujście (z niechcianym przez Krzysztofa Chrobaka Grzegorzem Skwarą), Podbeskidzie Bielsko-Biała (po świetnym początku wytraciło później impet) oraz Znicz Pruszków (z Dariuszem Kubickim na ławce, który wcześniej doprowadził Górnika do sportowej ruiny).
A za plecami Wisła Płock. Natomiast od dziewiątej pozycji można umownie rozpocząć strefę zagrożenia. Otwiera ją Tur Turek, a zamyka GKS Katowice. W tym towarzystwie znalazł się niestety lubelski Motor.
W tej lidze wygrać i przegrać każdy może z każdym. Górnik sam odczuł to na własnej skórze, remisując z Zagłębiem i Widzewem oraz ogrywając Podbeskidzie. Z drugiej jednak strony został upokorzony w Stalowej Woli, a u siebie przez Tura Turek i Znicza. A gdyby dodać do tego jeszcze remis z Kmitą Zabierzów na własnym stadionie, to łatwo policzyć (trzy plus trzy plus dwa), że tylko te trzy występy w Łęcznej, pozwoliłyby zameldować się na czele tabeli.
Dlatego jak najszybciej trzeba usiąść ze sponsorami i zastanowić się "o co walczymy, dokąd zmierzamy”. Górnik, pod sterami poprzedniego prezesa Mariana Bulaka już stracił jeden sezon w trzeciej lidze. A potem miał w planach jeszcze następne, dając Krzysztofowi Chrobakowi kolejne dwa lata na awans. Ale na więcej marnotrawstwa nie można już sobie pozwolić i dobrze, że obu "graczy” nie ma już w tej drużynie.
W Polsce liczy się tylko ekstraklasa, tam można znaleźć odpowiedni poziom i pieniądze oraz ponownie przyciągnąć ludzi na stadiony. A ewentualnych sponsorów zachęcić do finansowania dobrego produktu.