(fot. Archiwum)
Pięściarz Starej Szkoły Boksu Lublin nie może być jednak do końca zadowolony ze swojej postawy
Łukasz Maciec konsekwentnie realizuje swój plan powrotu na wielkie ringi. Przypomnijmy, że bokser z Lublina jeszcze niespełna sześć lat temu występował w olbrzymich halach w USA, gdzie bił się m.in. ze słynnym Hugo Centeno Jr. Później jednak jego kariera, głównie z powodów pozasportowych, znalazła się na olbrzymim zakręcie. Do poważnego boksu zdecydował się wrócić jesienią ubiegłego roku, a na starcie tej drogi pokonał w Szydłowcu Marka Andryska z Czech.
Kolejnym etapem tej podróży miało być pokonanie w Dzierżoniowie Pablo Mendozy z Nikaragui. Rywal z Ameryki Środkowej w teorii nie powinien sprawić większych kłopotów lublinianinowi. Mendoza przecież przegrał pięć ostatnich walk w Europie. 30-latek przyjechał jednak do Dzierżoniowa bardzo dobrze przygotowany i gotowy na zakończenie złej passy.
Maciec już w pierwszej rundzie chciał odebrać mu wszelką nadzieję. Lublinianin rzucił się na rywala i szybko trafił go potężnym prawym sierpowym. Mendoza upadł na deski, a sędzia Robert Gortat rozpoczął liczenie. Zawodnik z Nikaragui wstał i kontynuował pojedynek, a jedyną pamiątką po tym ciosie był mocno rozbity nos.
W drugiej rundzie tempo walki lekko spadło, chociaż inicjatywa wciąż należała do lublinianina. Od czasu do czasu przyjmował ciosy, które jednak w zdecydowanej większości wyłapywał na rękawice. Kryzys przyszedł w trzeciej rundzie, kiedy Polak nie zdążył zrobić uniku i mocno zachwiał się na nogach. Siłą woli oraz doświadczenia dotrwał jednak do końcowego gongu.
Maciec jednak stracił pewność siebie i dwie kolejne rundy również oddał rywalowi. Doświadczony podopieczny Władysława Maciejewskiego niby pokazywał, że ciosy przeciwnika nie robią na nim większego wrażenia, ale widać było, że z każdą minutą jest w coraz gorszej kondycji fizycznej. Mimo zmęczenia od szóstej rundy udało mu się zmobilizować do większej aktywności, a pod sam koniec starcia zasygnalizować swoją przewagę kilkoma ciosami sierpowymi. Sędziowie nie mieli wątpliwości i zasłużenie obwołali Maćca zwycięzcą walki. – Mendoza okazał się bardzo trudnym przeciwnikiem. Po pierwszej rundzie, kiedy wylądował na deskach, myślałem, że skończę go bardzo szybko. On jednak pokazał charakter i boksował bardzo mądrze. W trzeciej rundzie miałem kryzys i zabrakło mi trochę sił. Później jednak poszliśmy w efektowne wymiany, więc walka mogła się podobać telewidzom. Myślę, że wszystko jest na dobrej drodze, aby w kolejnych miesiącach walczyć o jeszcze większą stawkę – powiedział na antenie TVP Sport Łukasz Maciec.
W walce wieczoru Tymex Boxing Night Damian Wrzesiński pokonał jednogłośnie na punkty Julio Barrazę. Efektowne zwycięstwa odnieśli również Michał Leśniak oraz Ewa Brodnicka.