Ponad dwuipółgodzinna, kosmiczna batalia o finał Australian Open kobiet bez happy-endu dla Igi Świątek. W czwartek nasza rodaczka uległa po trzech setach Madison Keys ze Stanów Zjednoczonych, ale i tak osiągnęła swój najlepszy wynik na australijskiej ziemi
Jak wyglądała droga Igi Świątek do półfinału Australian Open? W pierwszej rundzie Polka pewnie pokonała Katerinę Siniakovą, a w kolejnej nie dała szans Rebecce Sramkovej ze Słowacji. W trzeciej rundzie wiceliderka światowego rankingu szybko ograła Emmę Raducanu, a w walce o ćwierćfinał okazała lepsza od Evy Lys. A w nim ograła Emmę Navarro i zameldowała się w półfinale wyrównując przy tym swój najlepszy wynik w Australii.
W półfinale Polka trafiła na Madison Keys ze Stanów Zjednoczonych. Mecz z 14. rakietą światowego rankingu bardzo źle rozpoczął się dla Polki. Świątek nie wykorzystała swojego serwisu i dała się przełamać rywalce już w gemie otwarcia. Reakcja naszej rodaczki była natychmiastowa i w drugim gemie to ona przełamała rywalkę doprowadzając do stanu 1:1. Niestety, po chwili Świątek znów miała problemy z serwisem i przegrała do zera. Odpowiedź? Kolejne przełamanie na 2:2, a następnie wygranie swojego podania i objęcie prowadzenia 3:2. W kolejnym gemie Keys zaczęła popełniać poważne błędy, a Polka skrzętnie na tym skorzystała. Następnie nasza zawodniczka utrzymała serwis, choć wygrała dopiero na przewagi i prowadziła już 5:2. Od ósmego gema wszystko się zmieniło. Amerykanka najpierw obroniła piłkę setową, by wygrać partię, a następnie poszła za ciosem i doprowadziła do stanu 5:5. Końcówka seta należała jednak znów do naszej rodaczki, która utrzymała nerwy na wodzy i wygrała pierwszego 7:5.
O drugim secie kibice chcieliby jak najszybciej zapomnieć. Keys od samego początku dyktowała warunki na korcie i wygrała go 6:1 w przeciągu zaledwie 27 minut. Tym samym o tym, kto znajdzie się w finale decydowała trzecia partia.
A ta zaczęła się od wygranego podania Keys, na które Świątek odpowiedziała gemem serwisowym na swoje konto. Bardzo ważny dla losów spotkania był czwarty gem. Amerykanka prowadziła 2:1, a Świątek przy swoim serwisie musiała mocno się natrudzić by doprowadzić do stanu 2:2. W kolejnych czterech gemach każda z zawodniczek utrzymywała serwis (4:4), a w dziewiątym Świątek miała aż trzy break-pointy do wyjścia na 5:4, ale ostatecznie nie udało jej się przełamać swojej przeciwniczki. Świątek szybko zapomniała o tym niepowodzeniu i wygrała swój serwis, a potem poszła za ciosem i „przełamała” rywalkę. Co za tym idzie, była o jednego gema od finału. Po dwóch godzinach i 19. minutach gry Polka miała piłkę meczową. Keys zdołała się wybronić, a chwilę później Świątek popełniła podwójny błąd serwisowy i doszło do tie-breaka. A w nim wojnę nerwów wygrała Amerykanka, która wygrała 10:8 i awansowała do wielkiego finału.
W drugim meczu półfinałowym Paula Badosa walczyła z liderką światowego rankingu Aryną Sabalenką. Pierwszy, bardzo zacięty set padł łupem Białorusinki (6:4). Druga partia była zdecydowanie mniej emocjonująca. Na korcie dominowała Sabalenka (6:2) i zameldowała się w finale.
W piątek odbędą się mecze półfinałowe mężczyzn. Już o 4.30 polskiego czasu na kort wyjdzie Novak Djoković, który o finał powalczy z Aleksandrem Zverevem z Niemiec. W drugim półfinale lider rankingu – Janick Sinner – zmierzy się z Benem Sheltonem.
Finał kobiet zaplanowano na sobotę, a zwycięzcę Australian Open wśród mężczyzn poznamy w niedzielę. (bs)
Australian Open – półfinał kobiet
Madison Keys (19, USA) – Iga Świątek (2, Polska) 5:7, 6:1, 7:6 (10:8)