

Młoda, piękna dziewczyna poszła na operację przegrody nosa, a została kaleką, oszpeconą do końca życia – mówiła pełnomocniczka poszkodowanej po ogłoszeniu wyroku. Batalia ze szpitalem trwała niemal dekadę, a teraz trwa walka o pieniądze.

Sprawa sięga 2015 roku, kiedy to podczas operacji przegrody nosa pani Magdalena została poparzona płytką koagulacyjną (to element sprzętu do elektrochirurgii, który jest przykładany do ciała pacjenta podczas operacji). Chociaż od feralnego zdarzenia minęło 10 lat, kobieta do tej pory zmaga się z jej konsekwencjami: na prawej łydce ma ogromne, oparzeniowe blizny, które - jak twierdzi – trwale ją oszpeciły.
– Miewam koszmary, w których ktoś obdziera mnie ze skóry – tak pani Magda mówiłas kilka lat temu, gdy po raz pierwszy napisaliśmy o jej sprawie. Zapewne wtedy jeszcze nie przypuszczała, że proces sądowy, który wytoczyła Szpitalowi im. Jana Bożego w Lublinie będzie trwał tak długo.
Druga strona twierdziła wówczas, że obecny na sali personel nie ponosi konsekwencji za poniesiony uszczerbek na zdrowiu.
– Wszelkie procedury w tym przypadku były zachowane. Doszło w naszej ocenie do nieprzewidywalnego zdarzenia i nie wykluczamy, że sprzęt mógł nie zadziałać poprawnie – tłumaczył Bartosz Jencz, ówczesny rzecznik szpitala im. Jana Bożego. – Sprzęt był jednak serwisowany, miał wszelkie wymagane przeglądy.
Biegli ocenili jednak inaczej: płytka miała 8 lat, była już wysłużona. Podczas zabiegu personel również zwrócił uwagę, że dzieje się coś podejrzanego, ale nie zatrzymał w porę operacji.
– W pewnym momencie okazało się, że koagulacja jest za słaba. I wtedy lekarz polecił zwiększenie mocy i dalej kontynuowano tę operację. Skutkiem tego, prąd przepływał przez ciało pacjentki, nie był odprowadzany, kumulował się na tej niesprawnej, zużytej elektrodzie na tyle, że doznała ona oparzenia trzeciego stopnia – mówiła sędzia SO w Lublinie Dorota Dobrzańska.
Podczas dzisiejszego (11 marca) ogłoszenia wyroku w Sądzie Okręgowym w Lublinie uprawomocnił się wyrok I instancji – uniewinniona została jedynie pielęgniarka, pozostały personel został uznany za winny.
– Werdykt sądu dla nas jest satysfakcjonujący, gdyż doszło do wyroku skazującego po 10 latach prowadzenia postępowania przygotowawczego i postępowania sądowego. Chciałabym tutaj podziękować pani prokurator Urszuli Komor, ponieważ dzięki niej sprawa nabrała tempa. Pani prokurator błyskawicznie dokonała szeregu czynności i ostatecznie skierowała akt oskarżenia – mówi adwokat Barbara Klauser.
Obecnie trwa jednak postępowanie w sprawie zadośćuczynienia dla poszkodowanej. Pani Magda domaga się 300 tys. zł rekompensaty. Jak twierdzi jej pełnomocniczka, to wcale nie jest wygórowana stawka.
– Młoda, piękna dziewczyna poszła na operację przegrody nosa, a została kaleką, oszpeconą do końca życia. Nie może nosić sukienek, nie może nosić spódnic, bierze leki. Przez wiele lat była na zwolnieniu lekarskim, nie mogła pracować. Więc tutaj te szkody, jakie poniosła są do dnia dzisiejszego, a minęło 10 lat od tego zdarzenia - mówi adwokat Barbara Klauser.
