

W poniedziałkowy wieczór własną debatę z kandydatami na urząd prezydenta RP zorganizowała prawicowa telewizja informacyjna Republika. Zaproszenia nie przyjął lider sondaży, kandydat Platformy Obywatelskiej, Rafał Trzaskowski.

Sonda: Kto wypadł najlepiej na ostatniej debacie kandydatów na prezydenta?

W poniedziałek (14 kwietnia), w warszawskim studio prawicowej stacji pojawiło się 10 kandydatów na urząd prezydenta Polski. W odróżnieniu od wydarzenia z Końskich, które zorganizował sztab Rafała Trzaskowskiego, zaproszenia z odpowiednim wyprzedzeniem otrzymali wszyscy kandydaci, w tym nieobecni wtedy - Sławomir Mentzen z Konfederacji, Grzegorz Braun, Artur Bartoszewicz, Adrian Zandberg z Razem i Marek Woch z Bezpartyjnych Samorządowców.
Widzowie mieli okazję zobaczyć natomiast Joannę Senyszyn ze stowarzyszenia SLD, Szymona Hołownię z Polski 2050, Marka Jakubiaka, Karola Nawrockiego popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość i Krzysztofa Stanowskiego. Zabrakło natomiast wspomnianego Rafała Trzaskowskiego, kandydata PO, Magdaleny Biejat z Nowej Lewicy oraz Macieja Maciaka.
Sama debata nie przyniosła większych emocji, ani zbyt wielu momentów, które warte byłyby zapamiętania. Jedną z nich mógł być gest Sławomira Mentzena, który nakleił na pulpit Szymona Hołowni zdjęcie marszałka z Donaldem Tuskiem. Na takie niechciane prezenty Hołownia był jednak przygotowany, szybko zdjął fotografię i schował ją do przyniesionej wcześniej torby.
Jeszcze dalej posunął się Marek Jakubiak, który za pustym pulpitem Trzaskowskiego postawił jego tekturową podobiznę. To szybko spotkało się z upomnieniem z nieoczekiwanej strony - Grzegorza Brauna, który krytykował dobór zdjęcia, a cały pomysł nazwał "słabym". Jakubiak długo go nie bronił, w przerwie wyniósł tekturowego prezydenta Warszawy ze studia.
Kandydaci w większości pokazali przed kamerą dokładnie to, czego mogliśmy się spodziewać. Szymon Hołownia emanował spokojem, chociaż czasami wdawał się w słowne utarczki ze Sławomirem Mentzenem. Kandydat Konfederacji tego dnia nie był wulkanem energii, ale starał się wdrukować do głów telewidzów jedno zdanie. Powtarzał - "głosujcie na mnie, bo mam największe szanse wygrać w drugiej turze z Rafałem Trzaskowskim".
Karol Nawrocki był przewidywalny. Zaskoczyło go chyba jedynie pytanie od Krzysztofa Stanowskiego, o to, jakim obelżywym słowem nazwałby Andrzeja Dudę, który ciągle nie obniża cen prądu o 30 proc. (jedna z obietnic Nawrockiego - przyp. aut.). Kandydat wspierany przez PiS zażartował (lub nie), że to dlatego, że musi zostawić coś do zrobienia swojemu następcy.
Występy na swoim poziomie zaliczyli swobodnie czujący się w takich konwencjach Grzegorz Braun, Adrian Zandberg, czy Joanna Senyszyn. Artur Bartoszewicz wydawał się nieco spięty, a Marek Woch raczej nie zostanie zapamiętany. Krzysztofa Stanowskiego oceniać trudno, bo to jedyny kandydat, który wygrać nie chce. Ale wygrał i tak - budując większą rozpoznawalność i zwiększając zasięgi swojego kanału Zero.
Komu zatem ostatnia debata pomoże, a komu zaszkodzi? Przekonamy się o tym w najbliższych dniach, kiedy ukazać powinny się nowe sondaże uwzględniające zmiany nastrojów i politycznych sympatii już po debacie w Republice. A jak Wy oceniacie kandydatów, kto wypadł najlepiej? Zachęcamy do udziału w naszej internetowej sondzie.
