Rozmowa ze Stanisławem Więciorkiem, trenerem rugbystów Budowlanych Lublin i selekcjonerem reprezentacji Polski
- Czy zakończony właśnie rok 2017 był dla pana udany?
– Trzeba tak powiedzieć. Graliśmy w ekstralidze z najlepszymi drużynami w kraju. Pod względem sportowym osiągnęliśmy to, co sobie założyliśmy, czyli spokojnie utrzymaliśmy się w rozgrywkach, zajmując szóste miejsce. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy nawet wskoczyć do najlepszej czwórki, sprawa ważyła się do ostatniej kolejki. Widać, że w naszej drużynie drzemie spory potencjał, który chcemy wykorzystać w przyszłości. Z drugiej strony wiemy, gdzie mamy jeszcze braki i nad czym musimy pracować. Jakub Bobruk, Wojciech Król, Wojciech Brzezicki, Robinson Kelberashvili i Piotr Wiśniewski to reprezentanci Polski w kategoriach młodzieżowych i seniorskich. Kilu z nich wprawdzie debiutowało, ale to naprawdę cieszy, że nasi zawodnicy znowu są dostrzegani.
- W zimowej przerwie nikt nie odejdzie z zespołu?
– Jedynym graczem, który nie spełnia naszych oczekiwań jest Sasza Chomienko. To solidny młynarz, ale na tej pozycji potrzeba nam lepszego zawodnika. Taki sam poziom jak Ukrainiec reprezentują nasi młodzieżowcy Oskar Rudziński i Piotr Więckowski. Z dobrej strony zaprezentowali się Oleksandr Nowikow, zdolny Arfem Kłyk i doświadczony 35-letni Sasza Łomakin. Są też Michał Musur, Kuba Kamiński, który ostatnio był w RPA. Wracają Rafał Szrejber i Michał Węzka.
- Lublin potrzebuje rugby na najwyższym klubowym poziomie.
– Mecze ligowe pokazały, że w mieście jest duże zainteresowanie naszą dyscypliną. Jeśli będziemy wygrywać kibice będą przychodzić na trybuny. Dobre widowiska sportowe zawsze przyciągają widzów. Pamiętam, jak na spotkania Budowlanych, kiedy sam grałem, przychodziło po kilka tysięcy ludzi. Myślę, że powrót do takich czasów jest możliwy i bardzo wszyscy byśmy sobie tego życzyli.
- Przez cztery miesiące samodzielnie prowadził pan drużynę narodową seniorów.
– Przegraliśmy z Czechami i wygraliśmy z Mołdawią. Z pierwszym przeciwnikiem zagraliśmy w osłabionym składzie, bez ośmiu ważnych zawodników, a aż z czterema debiutantami. Rywale wystąpili w najmocniejszym zestawieniu. Bardzo ważne było zwycięstwo nad zawsze silną i niewygodną reprezentacją Mołdawii.
- W styczniu nastąpi rozstrzygnięcie konkursu na opiekuna drużyny narodowej. Znalazł się pan w czwórce kandydatów, którzy dotarli do ścisłego finału…
– Mam doświadczenie. Choć krótko pracowałem jako pierwszy selekcjoner, jestem zadowolony z tego czasu. Myślę, że nadaję się do tej pracy. Każdy chciałby być najważniejszym trenerem w Polsce. Z jednej strony to ogromne wyzwanie, odpowiedzialność i obowiązek, z drugiej zaszczyt i wyróżnienie. Spokojnie poczekamy na rozstrzygnięcia komisji.
- Pańskie marzenia na 2018 rok?
– Realnym celem będzie wejście z Budowlanymi do strefy medalowej. W kategorii marzenia będzie jakikolwiek medal. Na płaszczyźnie reprezentacyjnej chciałbym móc nadal prowadzić drużynę narodową i utrzymać się z nią na poziomie dywizji 1 B.
Konkurs w toku
Szkoleniowiec Budowlanych zakwalifikował się do finału konkursu na selekcjonera reprezentacji narodowej. Popularny „Więcior” na ostatniej prostej będzie miał trzech konkurentów: Tomasza Putrę, Irlandczyka Duainea Lindsay’a oraz reprezentującego Południową Afrykę Conrada Boshoffa.
Inny lublinianin Andrzej Kozak, były zawodnik i trener Budowlanych, zakwalifikowany został do finału konkursu na trenera Polski w Rugby 7. Popularny „Kozi” ma za konkurenta Boshoffa. Przed kandydatami zaplanowane na styczeń rozmowy indywidualne w Polskim Związku Rugby.