ROZMOWA Z Kingą Kołosińską, siatkarką plażową AZS UMCS TPS Lublin
- Drugie miejsce w turnieju Grand Slam w Rio de Janeiro to największy sukces w waszej karierze?
– Bez wątpienia tak. Wywalczony przed rokiem medal mistrzostw Europy jest tak samo ważny, jednak w turniejach światowych jest wiele dobrych par, które są spoza Europy.
- Przed rozpoczęciem rywalizacji w Rio de Janiero nie byłyście zaliczane do grona faworytek, a tymczasem zanotowałyście passę sześciu kolejnych zwycięstw. Które z tych spotkań było najtrudniejsze?
– Cały turniej grało nam się ciężko i nic nie wskazywało na taki dobry rezultat końcowy. Myślę, że najtrudniejszy był mecz półfinałowy ze Szwajcarkami. Zarówno dla nas jak i dla nich była to niecodzienna sytuacja, gdyż nie często się zdarza, żeby grać o medale w turnieju Grand Slam. Dlatego tez cieszymy się, że pomimo „horroru” w półfinale mogłyśmy zagrać w finale.
- Kerri Walsh i April Ross okazały się jednak zdecydowanie lepsze. Tego konkretnego dnia pokonanie ich było niemożliwe? Mogłyście zrobić coś lepiej?
– Amerykanki mocno postawiły na zagrywkę i myślę, że to był ich klucz do sukcesu. Ponadto nie potrafiłyśmy zatrzymać ich w ataku i dlatego przegrałyśmy 0:2.
- Dla pani i Moniki Brzostek ten srebrny medal oznacza prawie pewną kwalifikację na igrzyska olimpijskie. Chyba same nie spodziewałyście się, że ten cel uda się zrealizować tak szybko.
– Jesteśmy bardzo blisko celu jakim są igrzyska, ale pewne będziemy dopiero w czerwcu po ogłoszeniu rankingu. Zostało jeszcze wiele turniejów, na których będziemy grać i na tym musimy się skupić. O igrzyskach jeszcze nie myślimy.
- To, że zapoznałyście się już z Copacabaną może mieć jakieś znaczenie w kontekście sierpniowego turnieju? Teraz wszystkie treningi i starty będą podporządkowane osiągnięciu życiowej formy w trakcie igrzysk?
– W Brazylii spędzimy łącznie cały miesiąc i myślę ze ten czas pozwoli nam lepiej zaaklimatyzować się w sierpniu. Jednak samo miasto i miejsce rozgrywania turnieju ma mniejsze znaczenie niż pobyt w tej strefie klimatycznej
- Czy gra na Copacabanie, w Brazylii, która jest ojczyzną siatkówki plażowej to wyjątkowe przeżycie? Zainteresowanie publiczności jest większe niż w innych miejscach?
– Myślę, że zainteresowanie jest podobne, jak w Polsce i szczerze mówiąc ilość osób na trybunach w Polsce była większa niż w Brazylii. Atmosfera była fantastyczna, ale nie czułyśmy się wyjątkowo czy inaczej niż na innych turniejach. Grałyśmy swoje i bardzo się cieszymy, że zakończyłyśmy turniej na drugim miejscu
- Jakie są wasze plany na najbliższe dni?
– Przeniosłyśmy się do Vitorii, gdzie w środę rozpoczęłyśmy kolejny turniej niższej rangi. Z cyklu Open. Późniejsze plany nie są jeszcze ścisłe określone. Na pewno po świętach wybieramy się na obóz do Aten. Późnej albo zagramy w turniejach w Chinach albo będziemy trenować, ale to wszystko zależy od trenera i jego ustaleń.
Rozmawiał Michał Beczek
Kinga Kołosińska (z prawej) i Monika Brzostek wyrastają na czołową parę świata. Na zdjęciu ze srebrnymi medalami, wywalczonymi w niedzielę
fot. archiwum prywatne zawodniczek