Puławianie najpierw zremisowali 3:3 na własnym boisku z Podlasiem, a ostatnio znów podzieli się punktami grając w Chełmie z tamtejszą Chełmianką.
Czy kibice z Puław mogą mieć w tej sytuacji powody do niepokoju? - Może to tak wyglądać, ale nie do końca - mówi Jerzy Krawczyk, trener Wisły.
- Jestem niezadowolony z gry obronnej. I to musimy koniecznie poprawić. Nie powinniśmy tracić trzech bramek w meczu, szczególnie u siebie. Z kolei w Chełmie nie potrafiliśmy w odpowiednim momencie uspokoić gry. To nasz największy mankament. Ale ważne, że w tych trudnych momentach zespół pokazuje charakter, nie załamuje się. Dlatego jestem optymistą - dodaje.
W obu przypadkach tym, który wybawiał wiślaków z opresji był Łukasz Giza. Szkoleniowiec puławian nie szczędzi mu pochwał. - Każda drużyna musi być oparta na kilku zawodnikach, którzy w odpowiednim momencie wezmą na siebie ciężar gry. Jednym z takich piłkarzy jest u nas Giza. Łukasz przewyższa tą ligę. Jest w stanie niemal w każdej sytuacji zmienić losy meczu - uważa Krawczyk.
Puławski snajper ma już na swoim koncie czternaście bramek i zdecydowanie przewodzi w klasyfikacji najlepszych strzelców. Liderem jest także jego zespół. I to z czterema "oczkami” przewagi nad drugą i trzecią ekipą. Bo punkty gubią też rywale. Choćby będący do niedawna wiceliderem Start Krasnystaw, który poległ najpierw w zaległym meczu z Olendrem Sól, zaś w niedzielę nie sprostał Janowiance Janów Lubelski.
- Zdajemy sobie sprawę z tego, że powoli zaczynają się schody. Przed nami wiele ciężkich meczów. Będzie coraz trudniej, bo rywale się mobilizują - nie ukrywa trener Wisły.
W środę o godz. 15.30 jego podopieczni zmierzą się na wyjeździe z MKS Ryki w czwartej rundzie Pucharu Polski na szczeblu okręgu lubelskiego. W składzie Wisły można się spodziewać występu piłkarzy, którzy do tej pory w lidze grali niewiele oraz juniorów. Nie oznacza to jednak, że puławianie nie myślą poważnie o przejściu do kolejnej rundy rozgrywek pucharowych. - Jedziemy tam z zamiarem zwycięstwa - zapowiada trener Krawczyk.