ROZMOWA Z Jackiem Magnuszewskim, trenerem Motoru Lublin.
- W Krośnie przegraliście drugi mecz z rzędu. Czego zabrakło, żeby wynik był lepszy?
– Widać było, że Karpaty są bardzo „naładowane” na spotkanie z nami. Rywale byli agresywni, a nam trochę tego brakowało po trudnym meczu w środę z KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Dodatkowo boisko też nie było w najlepszym stanie. Z góry tego nie widać, ale graliśmy praktycznie na błocie. Kontrowersyjny rzut karny ustawił ten mecz, a nam zabrakło argumentów piłkarskich, bo powinniśmy zrobić więcej.
- W tym roku Motor zagra jeszcze trzy mecze. Z Unią Tarnów, Orlętami Radzyń Podlaski i Resovią. Planem jest komplet punktów?
– Chcemy wygrać wszystko do końca rundy, ale prawdę mówiąc nie wybiegamy tak daleko w przyszłość. Na razie koncentrujemy się na najbliższym spotkaniu z Unią Tarnów.
- W najbliższy weekend pauzujecie, jak w takim razie spędzicie dwutygodniową przerwę w rozgrywkach?
– W poniedziałek i wtorek piłkarze dostali wolne. Czują w nogach, że to końcówka rundy i przyda się mały odpoczynek. Od środy zabieramy się jednak do ciężkiej pracy, bo musimy poprawić wiele aspektów gry. Zarówno, jeżeli chodzi o atak, jak i obronę. Za łatwo pozwalamy rywalom strzelać bramki, a sami mamy kłopoty z wykorzystywaniem sytuacji.
- Wiele do życzenia postawia zwłaszcza skuteczność Motoru...
– Na pewno. Z łatwością dochodzimy do dobrych okazji, ale ich finalizacja to już zupełnie inna sprawa. Na szczęście coraz lepiej wyglądają Paweł Myśliwiecki i Łukasz Zaniewski. Ten pierwszy już w miniony weekend miał zagrać w rezerwach, ale ostatecznie jeszcze go oszczędziliśmy. Jest jednak szansa, że pomoże nam już w Tarnowie. Łukasz Zaniewski zagrał za to w drugiej drużynie i zdobył nawet kilka bramek. Na pewno potrzebujemy ich na trudną końcówkę rundy.
- A co z Ivanem Pechą? Czy ma w ogóle szansę pojawić się jeszcze na boisku w tym roku?
– To bardziej pytanie do ludzi odpowiedzialnych za przygotowanie fizyczne. Chciałbym, żeby nam pomógł w najbliższych meczach, ale w tym momencie trudno powiedzieć, czy będzie w stanie zagrać.
- Garbarnia Kraków uciekła już na 12 punktów. Dogonienie lidera jest jeszcze możliwe?
– Nadal wierzymy, że nam się uda. Garbarnia ma teraz kilka trudnych spotkań przed sobą, w których może pogubić punkty (z KSZO, Karpatami i Unią Tarnów – red). My musimy zrobić wszystko, żeby ewentualne potknięcia rywala wykorzystać i przed końcem roku zmniejszyć straty. Zespół jest świadomy, w jakim miejscu się znajdujemy.
- Myśli pan już o przerwie zimowej? Zanosi się na duże zmiany kadrowe?
– Nie ma co ukrywać, że zespół trzeba trochę przebudować. Jest jednak za wcześnie, żeby mówić o konkretnych pozycjach, czy nazwiskach. Dajmy jeszcze zawodnikom szansę. Można powiedzieć, że niektórzy grają o swoją przyszłość w drużynie.