– W zespole jest dobra atmosfera i to procentuje, patrząc na wyniki – ROZMOWA z Krzysztofem Szewczykiem, trenerem Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin
- Przed finiszem rundy zasadniczej zajmujecie 3. miejsce w tabeli Energa Basket Ligi Kobiet. Jest zadowolenie i satysfakcja z wykonanej do tej pory pracy?
– Oczywiście, że tak. Przed sezonem nie spodziewaliśmy się tego, ale dziewczyny wykonały ogrom pracy. W zespole jest dobra atmosfera i to procentuje, patrząc na wyniki.
- Ciśnienie chyba trochę panu skoczyło w ostatnich spotkaniach, szczególnie w meczu z drużyną z Gorzowa (wygranym po dogrywce 79:78)?
– Tak, ale to, co mnie najbardziej cieszy, to to, że te trudne dla nas końcówki przechylamy na swoją korzyść. To pokazuje, że dziewczyny są odporne psychicznie, nie pękają w końcówce. To jest niezwykle ważne przed play-offami.
- Biorąc pod uwagę wszystkie rozegrane do tej pory spotkania, można powiedzieć, że wygraliście wszystko to, co „mieliście” wygrać?
– Dokładnie tak. Jak ostatnio rozmawialiśmy z Markiem Lebiedzińskim (asystentem trenera – dop. red.), to stwierdziliśmy, że od zeszłego sezonu – w tym jest zresztą tak samo – te mecze, które powinniśmy wygrywać, to wygrywamy. Zawsze udaje się też sprawić jedną czy dwie niespodzianki. Oby tak dalej.
- Zaskakuje pana postawa niektórych ligowych rywali, na przykład Ślęzy Wrocław?
– Ciężko powiedzieć, że ten zespół wypada blado. Wynikowo na pewno nie są zadowoleni, ale mają zdecydowanie niższy budżet niż w poprzednich latach. To się odbija na ich wynikach. Przy odrobinie szczęścia mogliby mieć teraz około 8-9 zwycięstw.
- Jak ocenia pan ostatnie spotkania swoich podopiecznych? To była taka koszykówka, jaką chciałby pan widzieć?
– Powiedzmy, że w ataku jesteśmy z tej gry zadowoleni. Na pewno mamy jeszcze rezerwy do wykorzystania w defensywie. Jeśli chcemy się liczyć w walce o czołową „czwórkę” przed play-offami, to musimy to poprawić.
- Przed decydującą częścią rundy zasadniczej znowu jest przerwa od ligowej gry…
– Dokładnie. Ta przerwa była zespołowi potrzebna. Niektóre dziewczyny miały pierwszy raz okazję pojechać do domu. Było widać trochę zmęczenia, a to jest ten moment, żeby naładować akumulatory przed ostatnią fazą sezonu.
- Co z Jennifer O’Neill, która nie wystąpiła w ostatnim meczu z Energą Toruń?
– Podkręciła kostkę. Prawdopodobnie od środy wróci do treningów.
- Jak będą wyglądały najbliższe dni, jeśli chodzi o treningi i przygotowania do kolejnych spotkań?
– Zaczynamy trenować jutro (rozmawialiśmy w sobotę – dop. red.). Pierwsze 3-4 dni skupimy się na wejściu w trening, na technice indywidualnej, doskonaleniu naszych systemów ataku. Stopniowo będziemy wchodzili w grę 4 na 4 i 5 na 5, żeby być gotowym na mecz z Bydgoszczą.
- Czy to będzie kluczowe spotkanie w końcówce rundy zasadniczej?
– Nie patrzyłbym na to w ten sposób. Dla nas każde spotkanie jest kluczowe. Możemy wygrać z Bydgoszczą, ale później czeka nas ciężki wyjazd do Poznania. Dlatego na razie myślimy o najbliższym meczu.
- O play-offach też pan już myśli?
– Na razie nie. Nie patrzymy się na to, które miejsce możemy zająć, na kogo trafić. Gramy w każdym meczu o zwycięstwo. Przed play-offami jest jeszcze Puchar Polski. Do samych play-offów jest daleka droga.