Samo spotkanie nie okazało się dla nich spacerkiem, a "odjechać” udało się dopiero w czwartej kwarcie.
Niedzielny pojedynek rozpoczął się od obustronnego badania sił. Żaden z zespołów nie był w stanie odskoczyć rywalowi. W konsekwencji tego na tablicy świetlnej po 10 minutach widniał remis.
W podobnym tonie przebiegała druga i trzecia kwarta. Dopiero w ostatniej odsłonie startowcy przycisnęli przeciwnika i zyskali nad nim zdecydowaną przewagę. Okres miedzy 32, a 38 minutą nasi wygrali 20:4.
Podopieczni Piotra Karolaka byli zdecydowanie lepiej przygotowani kondycyjnie, co uwidoczniło się w końcówce. Koncertową partię rozgrywał Michał Sikora, który dzięki swojemu doświadczeniu kontrolował grę lublinian. Bardzo dobrze zaprezentował się również Rafał Król, który potwierdził, że we Włodawie świetnie szkolą młodzież.
Kibiców w Lublinie cieszy postawa Startu w obronie. Przedsezonowe obietnice Piotra Karolaka mówiące o walce o każdą piłkę znalazły odzwierciedlenie na parkiecie. Lublinianie bili się na całej szerokości i długości parkietu.
We wczorajszym spotkaniu mało grał Paweł Kowalski, który na czwartkowym treningu skręcił kostkę. - Trener Karolak chciał go oszczędzić, bo przyda mu się w następnych potyczkach - powiedział Cezary Wicha, kierownik do spraw szkolenia w lubelskim klubie.
Pogoń w Lublinie pokazała się z niezłej strony. Szybka i pomysłowa koszykówka sprawiała nieco problemów miejscowym. Szczególnie we znaki dał im się Jarosław Kolenda i Przemysław Tomecki.
- Był to bardzo nerwowy mecz, ale zwycięstwo cieszy. Nie siedziała nam dzisiaj "trójka”, choć mieliśmy czyste pozycje. Za tydzień do Jaworzna na mecz z miejscowym MCKiS jedziemy po zwycięstwo. To nas się mają bać w tej lidze. My nie zamierzamy przed nikim klękać - zapowiada Michał Sikora.
Start Lublin - Pogoń Ruda Śląska 78:62 (17:17, 20:16, 17:18, 24:11)
Pogoń: Kolenda 18, Kuczera 8, Kubista 7, Żymła 5, Skóra 5, Patyna 6, Tomecki 13, Stawowski 0, Goczok 0, Stankala 0.