Rozmowa z Markiem Lembrychem, prezesem Lubelskiego Związku Koszykówki i wiceprezesem Polskiego Związku Koszykówki.
- W środę oficjalnie ogłoszono zakończenie sezonu w Energa Basket Lidze. Stelmet Enea BC Zielona Góra został mistrzem Polski. Dla kibiców w regionie dużo ważniejszą informacją jest srebrny medal dla Startu Lublin. Jak pan przyjął tę decyzję?
– To dla mnie wielka radość. Jest to duży sukces Startu, największy w historii lubelskiej koszykówki. Muszę jednak podkreślić, że „czerwono-czarni” uczciwie zapracowali na ten wynik. Duże słowa podziękowania należą się wszystkim, którzy przyczynili się do wywalczenia srebrnego medalu – zawodnikom, sztabowi szkoleniowemu, lekarzom, fizjoterapeutom oraz działaczom. Teraz przed lubelskim klubem olbrzymie wyzwanie, jakim będzie kolejny sezon. Kiedyś przecież koronawirus się skończy i wszyscy wrócimy do koszykarskich hal. A wtedy Start będzie już postrzegany jako silny zespół, a nie jako pretendent do czołowych miejsc.
- Zakończenie rozgrywek w tym momencie i sklasyfikowanie drużyn według bieżącej tabeli było bardzo trudną decyzją dla całego zarządu Polskiej Ligi Koszykówki. Czy dało się rozwiązać to w inny sposób?
– To jest jedna z takich decyzji, po której zawsze ktoś będzie niezadowolony. Myślę jednak, że był to słuszny ruch, bo zwyciężył element sportowy. Nikt nie był w stanie przewidzieć tego, że koronawirus spowoduje taki paraliż rozgrywek. Nawet przepisy FIBA nie były na to gotowe. Kończąc rozgrywki zarząd PLK dał klubom odetchnąć i ułatwił im przeprowadzenie procedur związanych z zamknięciem sezonu.
- Start zajmując drugie miejsce zdobył kwalifikację do europejskich pucharów. Pytanie tylko czy do Koszykarskiej Ligi Mistrzów, czy do FIBA Europe Cup?
- Tego nikt nie jest pewien. FIBA i Euroliga zawiesiły swoje rozgrywki i na razie wszyscy czekają na rozwój sytuacji. Jedno jest pewne. Start uzyskał prawo gry w europejskich pucharach. Pytanie tylko, czy lublinianie z niego skorzystają. To będzie ich decyzja. Trzeba pamiętać, ze inaczej przygotowuje się do sezonu zespół, który ma walczyć na dwóch frontach, a inaczej drużynę, która ma rywalizować tylko w krajowych rozgrywkach. Każdy dzień przynosi mnóstwo zmian, dlatego wszelkie spekulacje na razie nie mają sensu. Przecież niedawno gruchnęła informacja, że Polska może wystąpić w Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Turnieje kwalifikacyjne mogą się nie odbyć, a wtedy nasz kraj zakwalifikuje się do Igrzysk dzięki ósmemu miejscu w ostatnich mistrzostwach świata. Inna sprawa, że wciąż nie jest wiadome, czy uda się przeprowadzić zmagania w Japonii.
- Czy polskie kluby przetrwają finansowo epidemię koronawirusa?
– Wierzę, że tak. Myślę, że problem mogą mieć kluby oparte na finansowaniu przez spółki Skarbu Państwa. Mam nadzieję jednak, że liga koszykarska jako całość na tym nie ucierpi. Liczę, że dotychczasowi sponsorzy ligi pozostaną przy baskecie. Lubelskie zespoły w dużej mierze były wspierane przez lokalne samorządy. W naszym regionie współpraca w zakresie sportu pomiędzy władzami Lublina i Urzędem Marszałkowskim układała się wyśmienicie. Efektem tego jest srebrny medal dla koszykarzy Startu.
- Pan jako prezes Lubelskiego Związku Koszykówki po tym sezonie czuje dumę? Srebro Startu, czwarte miejsce koszykarek Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin, występ juniorów Startu w finałach mistrzostw Polski U-20. Lista sukcesów jest imponująca.
– Czuję wielką dumę i mam olbrzymi szacunek do wszystkich ludzi związanych z lubelską koszykówką. Wykonali olbrzymią pracę. Czuję jednak też spory niedosyt, bo mieliśmy znakomite zespoły w kategoriach U-18 i U-16. Niestety, z powodu epidemii koronawirusa nie było im dane zaprezentować się na arenie ogólnopolskiej.
- Na koniec chciałbym zapytać, jak pan radzi sobie z ograniczeniem aktywności fizycznej. Wszyscy teraz najlepiej, żebyśmy pozostali w domach...
– Moja recepta jest bardzo prosta. Siedzę przed ekranem laptopa i oglądam najlepsze akcje z meczów koszykarskich. Wszystkim życzę dużo zdrowia.