Aleksandra Stanacev, rozgrywająca Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin, będzie potrzebowała kilku dni, aby wrócić do pełni sprawności. Serbka nabawiła się w sobotę kontuzji
Lublinianki przegrały w półfinale Pucharu Polski w Bydgoszczy z BC Polkowice 74:79. Jednak przez około 12 ostatnich minut musiały sobie radzić bez nominalnej rozgrywającej. W trzeciej kwarcie Aleksandra Stanacev wyprowadzała piłkę w ataku. Zderzyła się z rywalką i natychmiast opuściła parkiet z grymasem bólu na twarzy, jednocześnie trzymając się za rękę. Jej obowiązki przejęła rezerwowa Zuzanna Sklepowicz.
Okazuje się, że Serbka miała problemy ze zdrowiem już w piątek. Jak przekazał nam Krzysztof Szewczyk, trener Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin, na treningu wypadł jej palec ze stawu. Udało się jej pomóc na tyle, że mogła wystąpić w sobotę – na własną prośbę – w meczu z Polkowicami (w nieco ponad 24 minuty rzuciła 7 punktów, miała też 5 zbiórek i tyle samo asyst). Zaraz po zakończeniu tego starcia pojechała do lekarza na badania. Te wykazały zwichnięcie, a to oznacza kilka dni odpoczynku.
Aleksandra Stanacev to jeden z najmocniejszych punktów AZS UMCS Lublin w tym sezonie. Zawodniczka z bardzo wysoką boiskową inteligencją jest mózgiem zespołu – w niespełna półgodziny zdobywa średnio 9 punktów i dokłada do tego 7.7 asysty (to czwarty najlepszy rezultat w Energa Basket Lidze Kobiet). Ciężko też nie docenić jej pracy w grze obronnej (średnio 2 przechwyty na mecz dają jej siódme miejsce w ligowej stawce).
Po europejsko-pucharowej przygodzie akademiczki powracają do ligowej rzeczywistości. W środę pojadą do Torunia na zaległy mecz z tamtejszą Energą. Jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, to tego samego dnia „Pszczółki” poznają swojego następnego rywala w ćwierćfinale EuroCup. Bliżej awansu jest francuski Lyon ASVEL Feminin, który 13 stycznia pokonał na wyjeździe rosyjski Nika Syktyvkar 76:63.
Ciągle nie jest znany nowy termin zaległego spotkania z SKK Polonią Warszawa.