Tydzień po niezwykle cennym zwycięstwie ze Ślęzą Wrocław zawodniczki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin czeka kolejny mecz z trudnym rywalem. W sobotę (godz. 18) akademiczki zagrają z Artego Bydgoszcz. Ponownie, nie będą faworytem tego starcia
To, co zupełnie nie udało się lubelskiemu zespołowi w pierwszej rundzie, wychodzi nieco lepiej w starciach rewanżowych. Podopieczne Wojciecha Szawarskiego mogą się pochwalić dwoma wygranymi z mocnymi przeciwnikami – ekipami z Gorzowa Wielkopolskiego i Wrocławia. Można jednak powiedzieć, że podwójnie bolesna była porażka w Krakowie. Pod Wawelem lublinianki nie tylko przegrały mecz, ale też na kilka tygodni straciły Julię Adamowicz. Kapitan drużyny złamała palec lewej ręki.
Do treningów na pełnych obrotach z drużyną wróciła za to Nikki Greene, która narzekała na bóle pleców. Przez ostatnie kilkanaście dni przygotowywała się indywidualnie. Pozostałe dziewczyny są zdrowe.
Klub ma nikłe szanse na sprowadzenie nowej zawodniczki. Zostało zaledwie kilka dni, a AZS UMCS dalej nie porozumiał się z Ireną Vrancić i nie znalazł wartościowej koszykarki w jej miejsce. – Chyba nie uda nam się wzmocnić teraz zespołu – komentuje krótko Wojciech Szawarski, trener akademiczek.
Porażka „Pszczółek” z Artego Bydgoszcz długo tkwiła w ich pamięci. Podopieczne Tomasza Herkta nie rozegrały w październiku dobrego spotkania i były w zasięgu akademiczek. Lublinianki nie potrafiły jednak utrzymać koncentracji i fatalnie spisały się w drugiej połowie tego starcia.
- Pamiętam dobrze tamto spotkanie. Oglądałem je nawet ostatnio jeszcze raz, żeby sobie wszystko przypomnieć. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze, a po przerwie utraciliśmy koncentrację. Teraz Artego ma jeszcze nową zawodniczkę (Alexis Hornbuckle – dop. red.). Będziemy przygotowani do tego meczu – deklaruje lubelski szkoleniowiec.
Plan na poprzednie spotkanie był taki, żeby zatrzymać, przede wszystkim, wysoką Draganę Stanković. To się udało, bo serbska środkowa mogła tylko kręcić głową z niedowierzaniem, kiedy jej kolejne rzuty odbijały się od obręczy. Nie udało się natomiast ograniczyć poczynań najlepszego strzelca zespołu – Ziomary Morrison. Swoje dołożyła również rezerwowa Agnieszka Szott-Hejmej.
Bydgoszczanki zakończyły już w tym sezonie swoją przygodę w europejskich pucharach. Pod koniec stycznia odpadły z EuroCup w fazie TOP16, przegrywając dwumecz z węgierskim KSC Szekszard, chociaż po pierwszym starciu miały 17 punktów zapasu (77:60 i 60:86).