Koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin podejmą dzisiaj Energę Toruń (godz. 18). W tym spotkaniu trudno wyobrazić sobie inny scenariusz niż zwycięstwo gospodyń, bo w to, co w tym sezonie dzieje się wokół „Katarzynek”, ciężko uwierzyć
W pierwszym starciu po powrocie na ligowe parkiety „Pszczółki” pokonały beniaminka GTK Gdynia 85:76. Już po samym wyniku widać, że nie była to przekonująca wygrana. Faktem jest, że lublinianki – w większości (nie licząc czterech koszykarek, które trenowały z reprezentacjami) – miały długi rozbrat z meczami o stawkę. Natomiast gdynianki są jedną z najsłabszych ekip w stawce.
Do tej pory zespół z Pomorza ani razu nie przekroczył bariery 70 zdobytych punktów. Podopieczne Krzysztofa Szewczyka nie spisywały się rewelacyjnie w defensywie. Te braki nadrabiały jednak w ataku na tyle skutecznie, że zabezpieczyły komplet punktów do ligowej tabeli.
Dzisiaj „Pszczółki” zmierzą się z drużyną, która przez cały sezon ma pod górkę. Energa Toruń zmaga się z kłopotami, jakich od dawna nie miała żadna drużyna w ekstraklasie. Przed startem rozgrywek wydawało się, że „Katarzynki” stać będzie na coś więcej – nowy trener w osobie Tomasza Herkta, zakontraktowanie Feyondy Fitzgerald (która w przeszłości reprezentowała Lublin) czy jej rodaczki Breanny Lewis.
Schody zaczęły się na początku września. Klub otrzymał informację z sanepidu, że Fitzgerald miała pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. W Polsce trafiła na kwarantannę razem z Lewis. W okresie przygotowawczym i w trakcie sezonu kilka zawodniczek zmagało się z urazami. Potem klub pożegnał się z Lewis, która miała nadwagę i nie była gotowa do gry, wyleciała też słabo spisująca się Czeszka Petra Zaplatova, a Fitzgerald poprosiła o warunkowe rozwiązanie kontraktu. Problemy ze zdrowiem miał też sam szkoleniowiec.
W rozegranych do tej pory ośmiu meczach ciężko doszukiwać się jakiegoś pozytywu w grze torunianek. Na pewno szacunek należy się tym zawodniczkom, które wychodziły na parkiet. Dla przykładu, w meczu z PolskaStrefaInwestycji Enea Gorzowem Wielkopolskim, przegranym 32:118, Energa miała do dyspozycji sześć polskich zawodniczek – kapitanem była najstarsza, 20-letnia Łucja Grzenkowicz, a trenera zastąpiła Emilia Tłumak, jedna z koszykarek, która powracała z kwarantanny.
Klub z Torunia intensywnie poszukiwał zagranicznych wzmocnień. Do drużyny miały dołączyć: Austriaczka Sarah Sagerer oraz Amerykanki Jordan Hooper i Lauren Brozoski. I kiedy wydawało się, że w tym ciemnym tunelu jest jakieś światełko nadziei, na Toruń spadły kolejne gromy. Hooper miała pozytywny wynik testu na koronawirusa, a Brozoski przed wylotem do Polski uczestniczyła w wypadku samochodowym i wraca do zdrowia – w EBLK jej nie zobaczymy.
W niedzielę debiut w meczu z DGT AZS Politechniką Gdańską zaliczyła tylko Europejka – uzbierała 8 punktów, 5 zbiórek i 2 asysty. Zespół poprowadził jeden z dotychczasowych asystentów Tomasz Urban.
Transmisję z dzisiejszego spotkania Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin z Energą Toruń o godz. 18 będzie można śledzić na stronie TVCOM.