Koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin triumfowały w sobotę we własnej hali na inaugurację ligowego sezonu. Pokonały 1KS Ślęzę Wrocław 58:52. Akademiczki ciągle zmagają się z tymi samymi bolączkami, które doskwierały im w okresie przygotowawczym. Jednak widać, że mają jeszcze duży zapas i potencjał na naprawdę dobrą grę
To, że mocno kuleje atak, to jedno. Ale to, że powtarza się to już w kolejnym meczu, to zupełnie inna sprawa. Na początku tego spotkania nie popisały się jednak oba zespoły – pierwsze minuty przypominały bardziej szkolne rozgrywki i beztroskie bieganie po parkiecie. Worek z punktami rozwiązała dopiero po ponad 4 minutach amerykańska rozrywająca Ślęzy Dominique Wilson. Chwilę później lublinianki dorzuciły 2 „oczka” z linii rzutów wolnych, co było rzadkim widokiem w tym meczu. Ciągle jednak brakowało przełamania w rzutach z gry, w tym elemencie się nie popisały (0/11).
– Na razie problem nie jest zdiagnozowany. Szukamy różnych rozwiązań, cały czas o tym rozmawiamy – przyznaje Krzysztof Szewczyk, trener lubelskich koszykarek.
Machina ruszyła dopiero, kiedy na boisku pojawiła się Martina Fassina. Włoszka za każdym razem dodawała energii drużynie. Rywalizacja się wyrównała, po pierwszej kwarcie tablica pokazywała wynik 13:13.
Kolejny problem, który dręczy „Pszczółki” od dłuższego czasu, to rzuty trzypunktowe rywalek. Tak jak i w sparingach, tak i na inaugurację ligi, podopieczne Krzysztofa Szewczyka za łatwo odpuszczały krycie na obwodzie. Szczęście im jednak sprzyjało, bo wrocławianki nie korzystały z klarownych okazji. Lepiej radziły sobie za to pod koszem, dzięki czemu objęły prowadzenie 25:18, ich najwyższe w tym spotkaniu. Gospodyniom szło coraz lepiej w ataku, a zwiastunem tego były dwie „trójki” – Ivany Jakubcovej oraz Aleksandry Stanacev – po których AZS zyskał kruchą przewagę 1 punktu (26:25). Kruchą, bo do końca tej partii jej nie utrzymał – Ślęza wygrywała 33:30.
Zespół z Lublina na tyle dobrze dostosował się do boiskowych wydarzeń, że był w stanie utrzymywać się o krok przed rywalem. Ciągle była to zacięta walka, ale ze wskazaniem na akademiczki. Walczyły one o każdą piłkę i bardzo dobrze radziły sobie na tablicach – w ostatecznym rozrachunku wygrały pojedynek na zbiórki 47:41. Dobrze grą zarządzała Serbka Aleksandra Stanacev, brakowało tylko postawienia kropki nad „i” w kilku akcjach. Przed ostatnią odsłoną zielono-białe prowadziły 44:40.
Czwarta kwarta była najbardziej emocjonująca, bo „Pszczółki” udowodniły w niej, że zasługują na zwycięstwo. Po początkowych problemach nabrały wiatru w żagle. Świetną serię punktową zaliczył duet Amerykanek – Kamiah Smalls i Natasha Mack. Ze stanu 44:48 zrobiło się 58:50. Pierwsza z nich pokazała, że ma dobrze ułożoną rękę, bo w krótkim czasie trafiła dwukrotnie zza łuku. Druga za to skutecznie rozpychała się w okolicach obręczy. Ślęza nie znalazła już na to odpowiedzi i musiała pogodzić się z porażką 52:58.
Na koniec pozostaje jeszcze jedna, niechlubna statystyka. „Pszczółki” zagrały na fatalnej skuteczności z rzutów wolnych – 29.4 proc. (5/17). Odpowiedzialna za to jest w dużej mierze Natasha Mack, która na 9 takich prób wykorzystała zaledwie 2.
===
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – 1KS Ślęza Wrocław 58:52 (13:13, 17:20, 14:7, 14:12)
Pszczółka: Jakubcova 11, Mack 10 (10 zb.), Smalls 13, Stanacev 7, Duchnowska – Fassina 13, Niedźwiedzka 2, Kurach 2, Sklepowicz, Kośla.
Ślęza: Wilson 16, Bright 11 (10 zb.), Fekete 5 (11 zb.), Jakubiuk 4, W. Kuczyńska – Drop 8, Stefańczyk 5, Szmyrka 3, Jasnowska.
Sędziowie: Michał Chrakowiecki, Damian Ottenburger, Tomasz Szczurewski.