

Nie zobaczymy ekshumacji polskich ofiar zbrodni OUN i UPA w Puźnikach na zachodniej Ukrainie. O tym, że dziennikarze nie zostaną dopuszczeni na miejsce pochówku poinformował dzisiaj ukraiński archeolog Ołeksij Złatohorski cytowany przez Polską Agencję Prasową.

W nocy z 12 na 13 lutego 1945 r. we wsi Puźniki ukraińscy nacjonaliści wymordowali, według różnych źródeł, od 50 do 120 Polaków. Strona polska od lat domaga się przeprowadzenia ekshumacji, ale dotychczas nie spotykało się to ze zrozumieniem ze strony władz Ukrainy.
Mały przełom nastąpił w listopadzie zeszłego roku, kiedy podczas wspólnej konferencji prasowej ministrów spraw zagranicznych Polski i Ukrainy, ogłoszono zniesienie obowiązującego od 2017 roku moratorium, czyli formalnego zakazu poszukiwania i ekshumacji szczątków polskich ofiar zbrodni wołyńskiego ludobójstwa. Wtedy to strona ukraińska podała, że "nie ma żadnych przeszkód do prowadzenia przez polskie instytucje państwowe i podmioty prywatne we współpracy z właściwymi instytucjami ukraińskimi prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na terytorium Ukrainy, zgodnie z ustawodawstwem ukraińskim". Padła również deklaracja o "gotowości do pozytywnego rozpatrywania wniosków w tych sprawach".
Na razie jedynym miejscem, które otrzymało zgodę na przeprowadzenie prac są wspomniane wyżej Puźniki. Ukraińcy nie chcą, by pracom archeologów przyglądali się dziennikarze.
"Teren prac w Puźnikach będzie ogrodzony, a żaden ze specjalistów nie będzie udzielał żadnych komentarzy w trakcie prac. Po zakończeniu prac odbędzie się wspólna konferencja prasowa” – napisał Złatohorski zapytany o tą sprawę przez PAP. Podobne stanowisko opublikował także w swoim facebooku.
"Dziennikarze nie zostaną dopuszczeni do ekshumacji polskich ofiar zbrodni OUN i UPA w Puźnikach na zachodzie Ukrainy; wyniki prac zostaną ogłoszone na wspólnej, polsko-ukraińskiej konferencji prasowej, po ich zakończeniu" – przekazał dzisiaj ukraiński archeolog. Taką decyzją tłumaczy wojną.
„Zawsze byłem zwolennikiem jak najszerszego relacjonowania procesu badań archeologicznych w mediach i nigdy nie zabraniałem dziennikarzom uczestniczenia w wykopaliskach. Wojna wprowadziła jednak własne zmiany” – podkreślił Złatohorski, który sam nie będzie uczestniczył w pracach, gdyż jak podaje, walczy na froncie.
Dlaczego to właśnie Ołeksij Złatohorski ma decydować o tym, jak mają wyglądać ekshumacje reglamentując dostęp do miejsca pochówku polskich ofiar dla mediów? Złatohorski to szef fundacji Wołyńskie Starożytności, która jako jedyna otrzymała pozwolenie na prowadzenie poszukiwań szczątków w Puźnikach.
W tej wiosce grobów polskich ofiar nie ma - jest dół, do którego Ukraińcy wrzucili ciała zabitych Polaków. W tym dole, jak informowała ukraińska fundacja powołując się na wspomnienia mieszkańców, mogą znajdować się szczątki około 80 osób. - Nie wiemy ilu z nich zostanie odnalezionych w tym dole, może nie wszystkich znajdziemy - przyznała Alina Charłamowa, kierownicza prac z ramienia wspomnianej fundacji, którą cytuje PAP.
Ekshumacje w Puźnikach w obwodzie tarnopolskim mają rozpocząć się 24 kwietnia. Potrwają około 3 tygodni. Szczątki mają być przebadane przez antropologów, którzy określą ich wiek, płeć i uszkodzenia kości, co może wskazać także na przyczynę śmierci. Przeprowadzone mają zostać także testy genetyczne, którym celem jest identyfikacja tożsamości ofiar. Próbki DNA zostały już pobrane od krewnych, za co odpowiadała strona polska.
W ekshumacjach i badaniach mają brać udział także Polacy - przedstawiciele pomorskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej oraz fundacji Wolność i Demokracja.
