Wiele wydarzyło się w ostatnich dniach w obozie Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin. Nie oglądaliśmy koszykarek na parkiecie, a najwięcej pracy mieli działacze. Ten tydzień będzie niezwykle intensywny dla zielono-białych – w najbardziej optymistycznym wariancie mogą rozegrać nawet pięć spotkań w sześć dni
Całe to zamieszanie zaczęło się jeszcze dwa tygodnie temu. Pięć koszykarek Pszczółki miało pozytywne wyniki testów na koronawirusa. Trzeba było przełożyć dwa ligowe mecze – z Energą Toruń (15 stycznia) i SKK Polonią Warszawa (18 stycznia) – oraz starcie w 1/8 finału EuroCup z francuskim Villeneuve d’Ascq LM (13 stycznia), które miało się odbyć w hali MOSiR. Taki obrót spraw był bardzo niekorzystny dla klubu z Lublina, bo zbliżał się Puchar Polski (28-30 stycznia).
Wiadomo było, że akademiczki zagrają na tym turnieju, ale niewiadomą pozostawało to, na jakim etapie rozpoczną zmagania. Decydował o tym układ w tabeli z 19 grudnia 2021 roku, czyli po zakończeniu pierwszej rundy Energa Basket Ligi Kobiet. Problem w tym, że nie udało się im do tej pory spotkać z warszawską Polonią. Polski Związek Koszykówki zadecydował, że ten mecz zostanie przesunięty na 23 stycznia. Jednak i ten termin nie został dotrzymany, bo tym razem koronawirus „zawitał” do zawodniczek ze stolicy. Efekt był taki, że lublinianki zagrają pierwsze spotkanie w Pucharze Polski już w piątek, a ich rywalem w ćwierćfinale będzie gospodarz – Polskie Przetwory Basket-25 Bydgoszcz. Zwycięzca z tej pary zmierzy się z BC Polkowice.
W tym samym czasie toczyły się rozmowy w sprawie EuroCup. Kiedy podejście numer „jeden” do pierwszego starcia 1/8 finału nie wypaliło, strona polska i francuska rozpoczęły negocjacje. Ustalono, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozegranie dwumeczu we Francji (25-26 stycznia). Z naszych informacji wynika, że komunikacja między oboma klubami nie zawsze była jednak idealna. AZS UMCS musiał czekać na rozwianie wątpliwości w sprawie obowiązujących na zachodzie Europy obostrzeń sanitarnych. Z polskiej strony padła nawet propozycja, aby zorganizować jeden, decydujący mecz w Lublinie. Stanęło na tym, że „Pszczółki” otrzymały zapewnienie, że rozegrają oba spotkania bez przeszkód, a w razie potrzeby będzie interweniować FIBA.
– W przypadku EuroCup mieliśmy do wyboru albo zagrać dwa mecze we Francji, albo zagrać w czwartek (13 stycznia – dop. red.) w szóstkę. Podjęliśmy najlepszą możliwą decyzję i kibice muszą zrozumieć, że wpłynęło na to kilka czynników. Nie wchodziło też w grę to, żeby powiedzieć, dziewczynom, że odpuszczamy Puchar Polski – mówił nam kilka dni temu Krzysztof Szewczyk, trener Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin.
Dzisiaj o 7.30 zespół wyjeżdża z Lublina. Z Warszawy leci do Brukseli, a następnie jedzie autokarem do Villeneuve d’Ascq. We wtorek i w środę lublinianki spotkają się z miejscowym rywalem i powalczą o awans do czołowej „ósemki” EuroCup. W czwartek wracają do Polski, a już kolejnego dnia zaczynają rywalizację w Pucharze Polski w Bydgoszczy. W najbardziej optymistycznym wariancie w ciągu sześciu dni aż pięciokrotnie wyjdą na parkiet. Warunek jest jeden – muszą dostać się do finału Pucharu Polski.
W niedzielę ostatnia z koszykarek, która miała pozytywny wynik testu na koronawirusa, opuściła kwarantannę. Przez dłuższy czas lubelska drużyna trenowała w mocno uszczuplonym składzie. Do Francji powinny udać się jednak wszystkie zawodniczki.
Co ze spotkaniami ligowymi, które się nie odbyły? W kalendarzu rozgrywek nowy termin ma tylko konfrontacja z Enea AZS Politechniką Poznań. Mecz był pierwotnie zaplanowany na 22 stycznia, ale teraz ma się odbyć 9 lutego. Wcześniej, bo 5 lutego, podopieczne Krzysztofa Szewczyka pojadą do hali BC Polkowice. Natomiast spotkania z Energą Toruń i SKK Polonią Warszawa nie mają jeszcze wyznaczonych nowych terminów.