W pierwszym domowym meczu sezonu 24/25 Polski Cukier Start zmierzył się z Legią. A tak się składa, że ze stołecznym klubem, zwłaszcza u siebie czerwono-czarnym wyraźnie w ostatnim czasie nie szło. Wystarczy wspomnieć, że poprzednio z wygranej u siebie z tym rywalem cieszyli się w... 2017 roku. Niestety, lublinianie jeszcze poczekają, bo w piątkowy wieczór przegrali 78:89.
Od remisu 7:7 sprawy w swoje ręce wzięli gospodarze. Po dwóch trójkach z rzędu Michała Krasuskiego zrobiło się już 19:9. W końcówce gościom wydawało się, że Andrzej Pluta ustalił wynik pierwszej kwarty na 22:15. Bartłomiej Pelczar zdążył jednak „wjechać” jeszcze pod kosz i dorzucił dwa kolejne „oczka” do dorobku czerwono-czarnych.
W drugiej kwarcie spotkanie było bardziej wyrównane, a goście systematycznie odrabiali straty. Kiedy z półdystansu trafił Kameron McGusty było już tylko 30:28. Gospodarze mieli trochę problemów ataku. Przez trzy minuty zdobyli ledwie trzy punkty. Lekarstwem na nieskuteczność był jednak powrót do gry Emmanuela Lecomte, który w drugiej odsłonie zdobył osiem punktów.
Na 187 sekund przed końcem pierwszej połowy Jawun Evans wykorzystał zasłonę kolegi i nie po raz pierwszy świetnie „wkręcił” się pod kosz, a przy okazji doprowadził do remisu po 34. Po chwili przyjezdni mogli wyjść na prowadzenie, ale McGusty ostatecznie faulował w ataku.
Na 75 sekund przed końcem drugiej kwarty Legia w końcu była górą po trójce Pluty (40:41). Błyskawicznie tym samym odpowiedział jednak Jakub Karolak. Pluta nie dał za wygraną i kolejnym, celnym rzutem z dystansu dał „Wojskowym” upragnione prowadzenie (43:44). I taki rezultat wisiał na tablicy po 20 minutach.
Początek trzeciej części zawodów zapowiadał, że ekipa z Lublina może nie przełamać kiepskiej passy w domowych meczach z Legią. Trzy niecelne próby CJ Williamsa i seria 8:0 przyjezdnych spowodowała, że błyskawicznie zrobiło się 43:52. Niedługo później Pluta wyprowadził zespół z Warszawy na plus 10. Start w końcu zaczął jednak gonić. Gospodarzy obudziła udana akcja 2+1 w wykonaniu Williamsa. Seria 9:0 oznaczała, że czerwono-czarni są już bardzo blisko rywali. Końcówka należała do rezerwowego miejscowych. Courtney Ramey zaliczył siedem „oczek” i podopieczni Wojciecha Kamińskiego objęli prowadzenie 67:65. Trzecią odsłonę udaną akcją z faulem zakończył jednak Pluta i 6o Legia schodziła na krótką przerwę z wynikiem 68:67.
Na dzień dobry w finałowej części spotkania Filip Put oszukał rywala pod koszem, ale goście odpowiedzieli ośmioma punktami z rzędu. A to oznaczało, że czerwono-czarni znowu muszą gonić. Kiedy Michał Kolenda przymierzył za trzy było już 79:71 dla gości. Nadzieje błyskawicznie odżyły po akcji 2+1 Rameya.
Niestety, w końcówce pod koszem szalał Mate Vucić. Najpierw zaliczył ważną zbiórkę w ataku i dobitkę, a następnie dwie kolejne, udane akcje pod koszem. Efekt? 85:76 dla Legii. A do końca pozostawało jedynie 81 sekund. Lublinianie jeszcze powalczyli, ale jednak musieli uznać wyższość rywali po porażce 78:89.
Polski Cukier Start Lublin – Legia Warszawa 78:89 (24:15, 19:29, 24:24, 11:21)
Start: Lecomte 16 (5 asyst), De Lattibeaudiere 10 (11 zbiórek), Drame 10 (8 zbiórek, 6 strat), Williams 8 (1x3), Karolak 5 (1x3) oraz Ramey 12, Krasuski 6 (2x3), Put 6, Pelczar 5, Szymański 0.
Legia: McGusty 16, Vucić 16 (10 zbiórek), Kolenda 12 (2x3), Silins 9 (3x3), Evans 8 oraz Pluta 17 (3x3), Jones 9, Grudziski 2, Wilczek 0.