W hali Globus nie było w niedzielę pięknego basketu, ale najważniejszą informacją jest zwycięstwo PGE Startu Lublin. Gospodarze pokonali Arriva Polski Cukier Toruń 79:71.
Rywale to zespół bardzo niewygodny, a dodatkowo mają Barreta Bensona. Amerykański center był jednym z idoli lubelskiej publiczności w poprzednim sezonie. Wprawdzie zespół wówczas nie osiągnął zakładanego celu, jakim była kwalifikacja do fazy play-off, to jednak Benson pozostawił po sobie dobre wrażenie.
Start miał problemy z Arriva Polski Cukier i długo nie potrafił zbudować sobie większej przewagi. Co więcej, goście przez krótki moment drugiej kwarty nawet byli na prowadzeniu. Trwało to jednak zaledwie przez kilkadziesiąt sekund. Kluczowym momentem był przełom trzeciej i czwartej kwarty, kiedy różnica pomiędzy obiema ekipami zaczęła przekraczać dziesięć punktów. To pozwoliło złamać przeciwników, którzy w samej końcówce meczu nie zdołali się już wyraźnie zbliżyć do „czerwono-czarnych”.
Bohaterem meczu był Tyran De Lattibeaudiere, który skompletował double-double Złożyło się na nie 19 pkt oraz 10 zbiórek. Warto też wspomnieć o 18 pkt Courtney Ramey’a. Liderem torunian był niespodziewanie Dominik Wilczek, który zdobył 14 pkt. (kk)
PGE Start Lublin – Arriva Polski Cukier Toruń 79:71 (21:20, 23:21, 19:13, 16:17)
Start: De Lattibeaudiere 19, Ramey 18 (1x3), Lecomte 10, Williams 5 (1x3), Szymański 0 oraz Brown 12 (2x3), Drame 7, J. Karolak 4, Put 4, B. Pelczar 0.
Toruń: Gaddefors 13 (2x3), Benson 13, Kunc 11 (1x3), Myles 2, Tomaszewski 0 oraz Wilczek 14 (3x3), Kamiński 9 (1x3), Ertel 7 (1x3), B. Diduszko 2, Sowiński 0, Grochowski 0.
Sędziowali: Kuchalski, Trybalski i Pacek. Widzów: 1411.