W czwartek o godz. 20 Start Lublin zagra na wyjeździe z Dzikami Warszawa, obecnie szóstą drużyną w tabeli Orlen Basket Ligi, która ma taki sam bilans: 6-4.
Cztery zwycięstwa z rzędu to najlepsza seria Startu od ponad czterech lat. Przypomnijmy, że drużyna jest niepokonana od połowy listopada, kiedy to czerwono-czarni pokonali King Szczecin. Później rozprawili się kolejno z MKS Dąbrowa Górnicza, Treflem Sopot i Zastalem Zielona Góra, który pokonali w ostatniej kolejce.
– Moi zawodnicy walczyli w tym spotkaniu do samego końca, a druga połowa wyglądała w ich wykonaniu znacznie lepiej niż pierwsza. W niej to Zastal dyktował warunki gry. U nas ważną rolę odegrała ławka rezerwowych, szczególnie Michał Krasuski i Roman Szymański. W drugiej połowie do zdobywania punktów włączyli się również podstawowi zawodnicy. Co do przebiegu spotkania, to wiedziałem, że w pierwszej połowie może być nam trudno. Po meczu z Treflem mówiłem, że musimy mentalnie wrócić do gry i ponownie każdego przeciwnika traktować z należytym szacunkiem. Zastal nam o tym przypomniał. Cieszę się jednak, że ta lekcja pozostała bez większych konsekwencji i odnieśliśmy zwycięstwo – mówił po sobotniej wiktorii Wojciech Kamiński, opiekun Startu.
Lublinianie są na najbliższej drodze, żeby nawiązać do historycznego dla klubu sezonu 2019/2020. Wówczas drużyna prowadzona przez Davida Dedka zaliczyła dwie imponujące serie. Jesienią wygrała 7 kolejnych spotkań, a w zimie 6 meczów. Dobra dyspozycja nie mogła być do końca spożytkowana w odpowiedni sposób, bo sezon przerwała pandemia koronawirusa. Start był wówczas na drugim miejscu w tabeli, co poskutkowało wicemistrzostwem Polski, co do dzisiaj jest największym sukcesem w historii klubu.
Czy możliwe jest pobicie rekordów z sezonu 2019/2020? Jak najbardziej, bo najbliżsi rywale Startu to Dziki Warszawa, Energa Icon Sea Czarni Słupsk, PGE SPjnia Stargard i Tasomix Rosiek Stal Ostrów Wielkopolski. W każdym z tych spotkań lubelski zespół będzie faworytem.
Najtrudniejszym przeciwnikiem wydają się Dziki, z którymi Start zagra już w czwartek. Ta drużyna ostatnio dostała potężnego osłabienia, bo straciła Nicka McGlynna. Amerykański podkoszowy został skuszony ofertą z ligi greckiej. W Dzikach są jednak inni wartościowy gracze, jak chociażby Estończyk Janari Joesaar czy Amerykanin Ricky McGill.
Czwartkowy mecz zostanie rozegrany o godz. 20. Ta nietypowa pora jest spowodowana transmisją telewizyjną, którą pokaże na swojej antenie Polsat Sport.