Rozmowa z Pawłem Kowalskim, kapitanem TBV Startu Lublin
- Czy sobotni mecz z Miastem Szkła Krosno był najlepszym w pańskiej karierze?
– Mam nadzieję, że ten najlepszy jest jeszcze przede mną. Chociaż wszystko zależy od zdrowia. Nie wiem, ile ono pozwoli mi jeszcze biegać po boiskach. Ale rzeczywiście, fajnie to wszystko wyszło. Zagrałem chyba najdłużej w tym sezonie. A do tego doszła ta trójka w końcówce spotkania. Musiałem ją trafić, bo to była moja pozycja. Z niej na treningach trafiam najczęściej. Później przy rzutach osobistych byłem już tak naładowany energią, że nawet nie czułem piłki.
- Po takim meczu liczba pańskich fanów jeszcze wzrośnie..
– Ale najważniejszą fanką dla mnie jest moja dziewczyna. W czasie meczu wysyła mi smsy, które odczytuję dopiero po ostatniej syrenie. Bardzo przeżywa moje spotkania.
- Jak wytłumaczyć to, co stało się w końcówce spotkania?
– Trzeba tłumaczyć to wolą walki. Jakub Dłoniak przez cały mecz biegał wokół ławki rezerwowych i powtarzał, że jeszcze nie wszystko stracone. Każdy z nas opuścił parkiet mocno poobijany i myślę, że powrót do pełni zdrowia zajmie nam jeszcze 2 lub 3 dni. Ten mecz pokazał, że jesteśmy prawdziwą drużyną. Brakuje nam jednak jeszcze gracza podkoszowego.
- Ten ma na dniach dołączyć do TBV Startu. Czy uważa pan, że po takim meczu należy się panu miejsce w pierwszej piątce?
– Ta decyzja nie należy do mnie. Trener dopasowuje wyjściowe ustawienie pod konkretnego przeciwnika i na każdym kroku podkreśla, że rezerwowi również mają do odegrania bardzo ważną rolę. Staram się robić i swoje i jak najlepiej wykorzystywać otrzymane minuty.
- Czy w tym sezonie czuje pan satysfakcję ze swojej postawy? Wreszcie spędza pan na boisku więcej czasu niż w poprzednich latach.
– Po takich meczach jak w sobotę satysfakcja jest ogromna. Jeśli jednak przegrywamy, to czuję niesmak.
- Wreszcie wygraliście końcówkę spotkania. Zaczynacie się rozpędzać?
– Mamy dość przegranych końcówek, więc w sobotę byliśmy bardzo zdeterminowani, aby odnieść sukces. Zapewnienie sobie zwycięstwa w ostatnich minutach świadczy o olbrzymiej woli walki zespołu. Szkoda porażek w meczach z Siarką Tarnobrzeg i King Szczecin. Nie cofniemy jednak czasu. Jestem przekonany, że kolejne wygrane jeszcze przyjdą, a my zachowamy ligowy byt. Powiem nawet więcej, nie rozpatruję możliwości degradacji z PLK.
- Najbliższy mecz zagracie już w czwartek w Starogardzie Gdańskim, gdzie czeka na was miejscowa Polpharma. W pierwszej rundzie niektórzy gracze rywali nie wytrzymali nerwowo, a dwóch z nich zaatakowało waszego kibica. Chyba możecie spodziewać się gorącej atmosfery w Starogardzie Gdańskim?
– Ale my uwielbiamy grać w takiej atmosferze. Wtedy wygraliśmy jednym punktem, chociaż Michael Hicks robił, co mógł, aby dać Polpharmie zwycięstwo. Zagrał wtedy naprawdę fantastycznie. Mecz toczył się punkt za punkt, ale to my cieszyliśmy się wówczas ze zwycięstwa. Zrobimy wszystko, aby podobny wynik wywieźć w czwartek ze Starogardu Gdańskiego.