Start Lublin w niecodziennych okolicznościach został wicemistrzem Polski. To największy sukces w historii „czerwono-czarnych” i dodajmy w pełni zasłużony
Zarząd Spółki Polska Liga Koszykówki S.A z siedzibą w Warszawie informuje, że w dniu 17 marca 2020 roku, działając na podstawie przepisów art. 13 i art. 15 ustawy z dnia 25 czerwca 2010 r. o sporcie oraz przepisów Regulaminu Rozgrywek PLK i Regulaminu Współzawodnictwa Sportowego PZKosz, podjął uchwałę o zakończeniu rozgrywek ligi zawodowej w koszykówce mężczyzn – Energa Basket Liga – w sezonie 2019/2020. Zakończenie sezonu następuje z zachowaniem miejsc w tabeli rozgrywek według punktacji uzyskanej w meczach rozegranych do dnia 12 marca 2020 roku. Klasyfikacja drużyn została ustalona na podstawie Oficjalnych Przepisów Gry w Koszykówkę, a tytuł Mistrza Polski przypadł zespołowi Stelmet Enea BC Zielona Góra – czytamy w oficjalnym komunikacie Polskiej Ligi Koszykówki.
Te kilka zdań sprawiło, że Start w krajowej hierarchii koszykarskiej przesunął się w tempie błyskawicy. „Czerwono-czarni” zostali wicemistrzami Polski i jest to ich największy sukces w historii. Do tej pory byli jedynie i to trzykrotnie brązowymi medalistami, ale miało to miejsce wiele lat temu – ostatni raz w sezonie 1979/1980.
Najnowsza historia Startu już nie wyglądała tak różowo. Przez wiele lat klub błąkał się po niższych klasach. Pod koniec dekady znalazł się nawet w II lidze, czyli de facto trzecim poziomie rozgrywkowym.
Odrodzenie wielkiej koszykówki w Lublinie nastąpiło dopiero w 2014 roku, kiedy Ekstraklasa zaprosiła do swoich szeregów Start. Nie był to awans wywalczony na boisku, ale władzom ligi chodziło wówczas o rozszerzenie koszykarskiej mapy Polski. Gra na najwyższym szczeblu rozgrywkowym była jednak przez wiele lat bolesnym doświadczeniem dla lublinian. Początkowo błąkali się w ogonie tabeli, ale z każdym kolejnym sezonem wyglądali coraz lepiej na tle najlepszych drużyn w kraju.
Przełom przyszedł w momencie zatrudnienia trenera Davida Dedka. Słoweński szkoleniowiec już na stałe zapisał się w historii koszykówki. To postać niezwykle poukładana, która ma swoją wizję zespołu i konsekwentnie realizuje obraną strategię. Dedek szybko kupił sobie serca zawodników, kibiców i dziennikarzy. Zawodnicy cenili go za to, że ich słucha i umie wydobyć z nich to, co najlepsze. Kibice za szacunek, którym ich obdarzał. Legendarne stało się już jego powtarzanie po każdym spotkaniu, że przede wszystkim dziękuje publiczności, która dodała Startowi skrzydeł. Dziennikarze szanują Dedka z kolei za to, że można z nim porozmawiać praktycznie na każdy temat. Unika sztampowych wypowiedzi, ma poczucie humoru, a jednocześnie odnosi się z olbrzymim zrozumieniem do przedstawicieli mediów.
Momentem zwrotnym w jego pracy był jednak obecny sezon. Zespół, który przed sezonem był skazywany przez ekspertów na walkę o utrzymanie, zaskoczył praktycznie wszystkich. Już pierwszy mecz ze Stelmetem Enea BC Zielona Góra sprawił, że kibice przecierali oczy ze zdumienia. „Czerwono-czarni” pokonali w hali Globus Stelmet Enea BC Zielona Góra 84:79, a 23 pkt zdobył wówczas debiutujący w Starcie Brynton Lemar. Później przyszły kolejne dwa triumfy, a lublinianie nagle znaleźli się w czubie tabeli. Kubłem zimnej wody miały okazać się porażki z King Szczecin i Asseco Arka Gdynia. Po nich jednak przyszła seria kolejnych siedmiu zwycięstw, co sprawiło, że Start zaczął być traktowany jako zespół ze ścisłej czołówki. W tym czasie udało się m.in. rozgromić Anwil Włocławek, a ta wygrana okazała się kluczowa dla losów srebrnego medalu.
Wiary kibiców nie zachwiały nawet porażki w końcówce ubiegłego roku z Polskim Cukrem Toruń oraz niespodziewanie z Legią Warszawa. W 2020 r. Start bowiem grał jak z nut – w EBL wygrał 7 z 8 spotkań.
I wtedy przyszła połowa marca, kiedy koronawirus przejął kontrolę nad życiem Polaków. Koszykówka zeszła na dalszy plan, ale sezon trzeba było przecież jakoś rozliczyć. Wszak kluby mają swoje zobowiązania wobec sponsorów czy samorządów, które oczekują konkretnego wyniku. Zarząd PLK wybrał jedno z możliwych rozwiązań i sklasyfikował zespoły na podstawie tabeli aktualnej na dzień 12 marca. W niej najlepszy był Stelmet, na drugim miejscu był Start, a na trzecim Anwil. Dwa ostatnie zespoły miały po 39 pkt, ale kluczowy okazał się właśnie grudniowy mecz pomiędzy oboma ekipami, który odbył się w hali Globus. Start wygrał wówczas 96:71, co, jak się później okazało, zapewniło mu srebrny medal.
Zajmując drugie miejsce Start zdobył kwalifikację do europejskich pucharów, ale jeszcze nie wiadomo czy do Koszykarskiej Ligi Mistrzów, czy do FIBA Europe Cup. – Tego nikt nie jest pewien. FIBA i Euroliga zawiesiły swoje rozgrywki i na razie wszyscy czekają na rozwój sytuacji. Jedno jest pewne. Start uzyskał prawo gry w europejskich pucharach. Pytanie tylko, czy lublinianie z niego skorzystają. To będzie ich decyzja. Trzeba pamiętać, ze inaczej przygotowuje się do sezonu zespół, który ma walczyć na dwóch frontach, a inaczej drużynę, która ma rywalizować tylko w krajowych rozgrywkach – powiedział Marek Lembrych, wiceprezes Polskiego Związku Koszykówki. – Po zakończeniu sezonu zasiądziemy do rozmów ze sponsorami oraz władzami samorządowymi. Jako srebrni medaliści jesteśmy zobligowani do startu w europejskich pucharach. Chcielibyśmy się w nich jak najlepiej zaprezentować – dodaje Arkadiusz Pelczar, prezes klubu.