W rozegranym awansem meczu 10 kolejki Pszczółka Start Lublin pokonała we własnej hali King Szczecin 85:75.
Spotkanie było rozgrywane w specyficznej oprawie, ponieważ pierwszy raz w tym sezonie w hali Globus nie mogli pojawić się kibice.
Lekko senna atmosfera spotkania na samym początku udzieliła się „czerwono-czarnym”, którzy zupełnie oddali rywalom pierwsze minuty. Już w połowie inauguracyjnej odsłony King wygrywał 16:5. Uderzała w oczy zwłaszcza łatwość z jaką szczecinianie mijali pierwszą linię lubelskiej obrony. W ofensywie natomiast gospodarze mieli olbrzymi problem ze sforsowaniem zapory stworzonej przez wysokich zawodników Kinga.
W drugiej kwarcie obraz spotkania zaczął się jednak lekko zmieniać. Pszczółka przede wszystkim zaczęła zdecydowanie lepiej prezentować się w obronie. Pozwoliło to gospodarzom przyspieszyć grę, a efektem tego było kilka ciekawych akcji.
W nich brylował Josh Sharma. Amerykanin zaliczył dwa wsady z rzędu, najpierw po podaniu Martinsa Laksy, a później Lestera Medforda. Dzięki tym zagraniom w 14 min na tablicy wyników pojawił się remis 29:29.
Końcówka tej kwarty należała już do lublinian. Najpierw świetny fragment rozegrał Lester Medford, który wyprowadził Pszczółkę na pięciopunktowe prowadzenie. Na koniec tej kwarty z kolei celną trójkę dołożył Sherron Dorsey-Walker i gospodarze na przerwę schodzili prowadząc 42:39.
Kluczowy moment meczu miał jednak miejsce tuż po przerwie, kiedy Start wyrobił sobie przewagę sięgającą nawet 8 punktów, co jak na ten mecz było naprawdę znaczącą różnicą. Ucieczkę rozpoczął dobrą obroną Medford. Od tego momentu King zaczął grać bardziej nerwowo i nie potrafił poradzić sobie z presją związaną z gonieniem wyniku. Pszczółka natomiast zyskała dużą pewność siebie, co było widać w kolejnych akcjach.
W ostatniej kwarcie lublinianie już tylko dopełnili formalności. Szczecinianie zaczęli mieć problemy z faulami, co gospodarze świetnie wykorzystywali. Kolejne dobre akcje Kamila Łączyńskiego i Kacpra Borowskiego sprawiły, że różnica między obiema ekipami urosła nawet do 11 „oczek”. Ostatecznie Pszczółka wygrała 85:75 i wróciła na pierwsze miejsce w ligowej tabeli.
Kolejny raz lublinianie w hali Globus pojawią się już w środę, kiedy rozpoczną zmagania w Koszykarskiej Lidze Mistrzów. Ich rywalem będzie hiszpańska Casademont Saragossa, a rywalizacja rozpocznie się o godz. 18.30. Niestety, to spotkanie również odbędzie się bez udziału publiczności.
Pszczółka Start Lublin – King Szczecin 85:75 (17:24, 28:18, 16:14, 24:19)
Pszczółka: Laksa 16 (1x3), Medford 13 (2x3), Dziemba 0, Borowski 6, Szymański 0 oraz Sharma 18, Dorsey-Walker 14 (1x3), Moore 12, Łączyński 5 (1x3), Jeszke 0,
King: Zębski 19, Davis 12 (3x3), Fakuade 8, Schenk 5 (3x3), Łapeta 2 oraz Melvin 11 (2x3), Wilczek 7 (1x3), Kobel 1, Bartosz 0, Bussey 0.