Pszczółka Start Lublin przegrała z GTK Gliwice 80:85
To był weekend pełen zaskoczeń w ekipie Pszczółki Startu Lublin. Najpierw odwołano jej mecz ze Śląskiem Wrocław. Przyczyną były zakażenia koronawirusem wykryte w drużynie rywali. Następnie ustalono, że zamiast gościć Śląsk, to pojadą na Śląsk, tyle, że Górny, aby zmierzyć sie z GTK Gliwice.
Mecz jeszcze nie zdążył się rozkręcić na dobre, a „czerwono-czarni” musieli radzić sobie bez Kamila Łączyńskiego. Doświadczony rozgrywający skręcił staw skokowy i po zaledwie 67 sek. opuścił parkiet. Start, zaskoczony takim obrotem spraw, długo nie potrafił się odnaleźć w nowych realiach i po niespełna 4 min przegrywał już 4:13. Później jednak gra się wyrównała.
Pod koniec pierwszej kwarty podopieczni Davida Dedka otrzymali kolejny cios, bo w starciu podkoszowym kontuzji oka doznał Joshua Henry Sharma. Amerykanin opuścił boisko, ale w drugiej kwarcie z solidnym bandażem nad okiem wrócił na parkiet. Wtedy jednak Pszczółka przegrywała już różnicą 10 pkt. Z czasem ten dystans jeszcze się zwiększył, a na przerwę lublinianie schodzili z 14 pkt straty.
W niej goście otrzymali kolejny cios, bo drugim przewinieniem technicznym ukarany został David Dedek, który od tej pory mecz mógł śledzić już tylko z wysokości trybun. Jego miejsce na ławce zajął Michał Sikora. Początek trzeciej kwarty był jednak w wykonaniu jego podopiecznych fatalny, a GTK wygrywało już nawet różnicą 21 pkt. Pszczółka rzuciła się w pogoń, która w końcówce spotkania mogła przynieść powodzenie.
Do osiągnięcia celu zabrakło jednak chłodnej głowy i celnych rzutów osobistych. W kluczowych momentach zawiódł Armani Moore. Amerykanin najpierw mógł rzutami wolnymi doprowadzić do remisu, ale jeden z nich spudłował. Chwilę później w banalny sposób stracił piłkę, co ostatecznie pogrzebało szanse lublinian na zwycięstwo.
Obie ekipy należy jednak pochwalić za stworzenie kapitalnego widowiska, które stało na dobrym poziomie. Kibice w Lublinie powinni szukać pozytywów. Najważniejszym jest świetny występ Lestera Medforda. Amerykanin, który do tej pory był mocno krytykowany za swoją postawę, zdobył 20 pkt i był zdecydowanie najlepszym graczem Pszczółki w niedzielnym spotkaniu.
GTK Gliwice – Pszczółka Start Lublin 85:80 (22:18, 27:17, 20:21, 16:24)
Gliwice: Varnado 22 (3x3), Perkins 15 (2x3), Szymański 12 (2x3), Rhett 9, Gołębiowski 6 (1x3) oraz Henderson 19 (3x3), Ł. Diduszko 2, Szlachetka 0, Majewski 0,
Pszczółka: Laksa 17 (5x3), Dorsey-Walker 13 (1x3), Borowski 4, Łączyński 0, Szymański 0, oraz Medford 20 (4x3), Dziemba 9, Moore 8, Jeszke 2, Sharma 7, M. Gospodarek 0, B. Pelczar 0.
Sędziowali: Pastusiak, Maliszewski, Pietrzak. Widzów: 300.