Kibice w hali MOSiR powoli przyzwyczajają się, że w meczach Startu Lublin nie obejrzą zbyt wielu celnych rzutów. W meczu z MOSiR Krosno podopieczni Dominika Derwisza pokazali niezłą obronę i odnieśli drugie ligowe zwycięstwo.
– Nasza indolencja rzutowa była niesamowita. Nie poznawałem mojego zespołu – przyznał Ryszard Żmuda, trener przyjezdnych.
Gospodarze swoją przewagę zbudowali przede wszystkim w trzeciej kwarcie, w której ich przewaga sięgała nawet piętnastu punktów. Dobre zawody rozegrał Sebastian Szymański, który w najważniejszych momentach raził rywali rzutami zza linii 6,75 m.
Warto podkreślić, że lublinianie po raz pierwszy od dawna dominowali na tablicach. "Czerwono-czarni” w tym elemencie pokonali rywali 47:27. Duża w tym zasługa Przemysława Łuszczewskiego, który zebrał 16 piłek.
– To zawodnik któremu piłka sama wpada w ręce – dodał Żmuda. Martwić musi aż dziewiętnaście strat. – Myślałem, że ten problem mamy już za sobą. Środowe spotkanie pokazało, że myliłem się – przyznał Dominik Derwisz, trener Startu.
Lublinianie już w sobotę rozegrają kolejny mecz. Ich rywalem będzie spisująca się poniżej oczekiwań Rosa Radom.
– To zespół pełen doświadczonych zawodników i nigdy nie wiadomo, który w danym dniu "zapali”. Gramy co trzy dni, więc musiałem zmodyfikować cykl treningowy. Ćwiczymy nieco luźniej i skupiamy się przede wszystkim na regeneracji organizmu – tłumaczy Derwisz.
Start Lublin – MOSiR Krosno 68:53 (12:13, 18:10, 19:15, 19:15)
Start: Szymański 20 (5x3), Michalski 19 (1x3), Łuszczewski 13 (1x3), Kowalski 9, Aleksandrowicz 5 oraz Prażmo 2, A. Myśliwiec 0, Król 0, Sobiło 0.
Krosno: Pluta 16 (1x3), Kamecki 9, Partyka 8 (2x3), Piórkowski 7 (1x3), Baran 6 (2x3) oraz Oczkowicz 4, Pieloch 3 (1x3), Kamiński 0, Puścizna 0, Makander 0.
Widzów: 250.