Koszykarze Startu Lublin liczyli, że uda im się wreszcie wygrać pierwszy mecz wyjazdowy w tym sezonie, przed dwoma tygodniami w Krośnie. "Czerwono-czarni” niespodziewanie przegrali jednak 69:76.
Problem w tym, że Sudety w pierwszym starciu obu ekip sprawiły olbrzymią niespodziankę i rozgromiły Start aż 62:43.
Po tej porażce działacze Startu zastanawiali się nad zmianą na ławce trenerskiej, ale ostatecznie Dominik Derwisz pozostał na swoim stanowisku. Co ciekawe wygrana w hali MOSiR była ostatnim sukcesem podopiecznych Ireneusza Taraszkiewicza.
W kolejnych spotkaniach szło im już zdecydowanie gorzej i obecnie mają na koncie aż 13 przegranych z rzędu. Koszykarze z Jeleniej Góry oba swoje zwycięstwa zanotowali w obcych halach, a u siebie jeszcze nie doczekali się kompletu punktów, mimo że podejmowali już dziewięciu przeciwników.
W styczniu do zespołu Sudetów dołączył były gracz "czerwono-czarnych” Tomasz Prostak. I w trzech meczach uzbierał 32 punkty. Przydaje się też drugi z nowych graczy Marcin Sterenga. Najlepszym strzelcem zespołu jest z kolei Łukasz Niesobski, który zdobywa średnio 18,6 pkt na mecz i jest obecnie trzecim zawodnikiem na liście najskuteczniejszych graczy w całej lidze.
Drużyna Dominika Derwisza przegrała swoje dwa ostatnie mecze. Ostatnio u siebie z Rosą Radom 66:79. Goście byli zdecydowanie lepsi i w pewnym momencie zawodów mieli w zapasie 20 "oczek”. Bardzo dobrą informacją dla kibiców Startu i trenerów jest powrót do treningów Pawła Kowalskiego. I wszystko wskazuje na to, że popularny "Kowal” wybierze się z zespołem do Jeleniej Góry.
– Mecz z Sudetami będzie dla nas bardzo istotny i koniecznie musimy go wygrać. Przy okazji chcielibyśmy też zrewanżować się rywalom za porażkę w naszej hali. Cieszy, że powoli wszyscy kontuzjowani zawodnicy wracają do gry.
Potrzeba nam jednak czasu, żeby dojść do optymalnej formy, co widzę bardzo dobrze na swoim przykładnie. Nie jestem jeszcze w stuprocentowej dyspozycji, ale wszystko idzie w dobrym kierunku i mam nadzieję, że wkrótce będzie to widać po naszych wynikach – przekonuje zawodnik Startu Przemysław Łuszczewski.