Po sześciu porażkach z rzędu najwyższy czas na przełamanie. Dzisiaj o godz. 19 Wikana-Start zmierzy się z ósmą w tabeli Energą Czarnymi Słupsk.
Jeszcze dłużej lublinianie wytrzymali w Zielonej Górze. W hali wicemistrza Polski wygrywali po 30 minutach 64:55. Ostatnia odsłona, to jednak popis Przemysława Zamojskiego, który trafił trzy trójki z rzędu, a Stelmet ostatecznie pokonał Wikanę-Start 84:76.
– Rywale wygrali z nami doświadczeniem. Moi zawodnicy nie wierzyli chyba, że można wygrać w Zielonej Górze. Popełniliśmy za dużo błędów w tej ostatniej odsłonie. Przyjechaliśmy po wygraną, nie udało się, ale gramy dalej – mówił trener Paweł Turkiewicz, który usłyszał jednak kilka ciepłych słów od szkoleniowca rywali.
– Gratulacje dla Pawła, mojego byłego asystenta, który bardzo dobrze prowadzi zespół. Brakuje im doświadczenia, jednak pokazali, że potrafią być groźni – chwalił "czerwono-czarnych” Saso Filipovski, szkoleniowiec zespołu z Zielonej Góry.
Do meczu z Czarnymi ekipa z Lublina przystąpi z nowym zawodnikiem. We wtorek kontrakt podpisał 29-letni silny skrzydłowy z USA Isaac Wells. Ma pomóc przede wszystkim w walce pod koszem. Dodatkowym atutem będzie powrót do gry po chorobie Bartosza Diduszko, którego zabrakło w Zielonej Górze.
– Nie ma żadnych nowych kontuzji i chorób. Oczywiście zabraknie Sebastiana Szymańskiego, czy Bartosza Ciechocińskiego, ale reszta graczy jest gotowa do gry – mówi Paweł Balcerek, rzecznik prasowy Wikany-Startu.
Drużyna ze Słupska w tym sezonie ma lepsze i gorsze momenty. Ostatnio więcej tych dobrych, bo wygrała pięć meczów z rzędu. Słabiej spisuje się jednak na wyjazdach, gdzie ma bilans: cztery – cztery. Liderem drużyny jest Kyle Shiloh. Rozgrywający z USA zdobywa średnio 15,2 punktu na mecz. Dobry wpływ na kolegów ma też doświadczony Jerell Blassingame. Odkąd 33-letni obrońca wrócił do Słupska jego drużyna nie doznała jeszcze porażki.