Koszykarze Wikany-Startu Lublin walczą o utrzymanie w I lidze z Delikatesami Centrum PBS Bank MOSiR Krosno. Po spotkaniach w hali przy Al. Zygmuntowskich stan rywalizacji jest remisowy (1:1).
– Musimy przynajmniej raz zwyciężyć na Podkarpaciu, aby zachować szanse na utrzymanie ligi. Walczymy jednak o dwa triumfy, które pozwoliłyby nam na świętowanie już w niedzielę – powiedział Michał Sikora.
Rozgrywający Startu był bohaterem spotkań w Lublinie. W pierwszym meczu, to właśnie seria jego celnych rzutów osobistych w końcówce, przesądziła o zwycięstwie "czerwono-czarnych”.
W drugim spotkaniu kilkadziesiąt sekund przed końcową syreną oddał celny rzut za trzy punkty. Arbitrzy uznali jednak, że Sikora był faulowany jeszcze przed rzutem i nie uznali kosza oraz nakazali lublinianinowi wykonać dwa rzuty osobiste.
Działacze Startu złożyli oficjalny protest do Polskiego Związku Koszykówki, ale został on odrzucony. – Czujemy się oszukani. Teraz jednak nie jesteśmy w stanie nic zrobić. Najbardziej boli mnie to, że sędzia podjął tak ważną decyzję bez konsultacji z innymi arbitrami – powiedział bohater kontrowersyjnej sytuacji.
Lublinianie przez cały tydzień analizowali grę zespołu Dusana Radovicia. – Przede wszystkim potrzebujemy spokoju. Właśnie chłodnych głów zabrakło nam w Lublinie. Widoczne to było zwłaszcza w ataku. Nie możemy również zapominać o pomocy w obronie – dodaje Sikora.
32-letni koszykarz w końcówce sezonu złapał niezłą formę i jest wyróżniającym się graczem "czerwono-czarnych”.
– Czułem się dobrze już od dłuższego czasu, ale nie dostawałem zbyt wielu szans. Kamil Michalski grał bardzo dobrze, dlatego nie dziwię się, że trener nie chciał mieszać w składzie.
W Krośnie będziemy gryźć parkiet i nie obchodzi mnie, czy na hali będzie dwieście czy tysiąc kibiców. Jesteśmy gotowi na gorącą atmosferę i głęboko wierzę, że sprostamy temu wyzwaniu – zapowiada Sikora.