FOT. MACIEJ KACZANOWSKI
Powrót Grzegorza Białka do Lubartowa zakończył się pełnym sukcesem dla... gości. Lublinianka wygrała na boisku Lewartu 3:1 i awansowała na szóste miejsce
W pierwszych 10 minutach dwie dobre sytuacje miał Mateusz Kompanicki. Napastnik gospodarzy nie potrafił wygrać jednak pojedynku z Krystianem Krupą. Goście odpowiedzieli ładną akcją Dawida Skoczylasa, ale wykończenie Mateusza Kłyka pozostawiało wiele do życzenia.
Po zmianie stron od ataków rozpoczął Lewart. To przyjezdni wpisali się jednak na listę strzelców. Skoczylas świetnie dośrodkował w pole karne, a tam idealnie odnalazł się Piotr Stefański i to on rozwiązał worek z bramkami. Niedługo później Skoczylas wykorzystał świetne podanie Erwina Sobiecha i w sytuacja sam na sam podwyższył na 0:2. Nadzieje ekipie z Lubartowa przywrócił na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem Kompanicki, który w zamieszaniu pod bramką rywali trafił do siatki.
Końcówka zapowiadała się ciekawie aż do 86 minuty. Wówczas Lublinianka zamknęła spotkanie. Uderzenie Sobiecha Adrian Parzyszek zdołał odbić, ale z dobitką Marcina Prusa już sobie nie poradził. I drużyna trenera Białka mogła zacząć świętować bardzo ważne zwycięstwo.
– To była niespodziewana porażka, bo nawet w trakcie gry się na nią nie zanosiło – ocenia Robert Makarewicz. – Gdyby Mateusz Kompanicki wykorzystał chociaż jedną z dwóch sytuacji, to pewnie wynik byłby inny. Dominowaliśmy jeszcze po przerwie, ale zamiast objąć prowadzenie sprezentowaliśmy rywalom gola na 0:1. Kolejne zresztą też padły po błędach naszych obrońców. Szkoda, ale trzeba wyciągnąć wnioski i grać dalej – wyjaśnia trener Makarewicz.
– Ja nieco inaczej oceniam spotkanie, bo uważam, że w pierwszej połowie potrafiliśmy przeprowadzić fajne akcje. Mateusz Kłyk powinien trafić na 0:1, ale tłumaczył, że piłka mu podskoczyła tuż przed strzałem. Zasłużenie prowadziliśmy 2:0 i niepotrzebnie pozwoliliśmy Lewartowi na zdobycie kontaktowego gola. Ogólnie rozegraliśmy jednak bardzo dobre zawody – ocenia trener Białek. I dodaje, że miło było wrócić do Lubartowa. – Wiadomo, że to był sentymentalny powrót. Tyle lat spędziłem w tym klubie. Podczas meczu wszystko odłożyłem jednak na bok i cieszę się z ważnej wygranej. Jeszcze sporo pracy przed nami jednak zmierzamy w dobrym kierunku.
Lewart Lubartów – Lublinianka 1:3 (0:0)
Bramki: Kompanicki (74) – Stefański (62), Skoczylas (73), Prus (86).
Lewart: Parzyszek – Piasek. J. Niewęgłowski, Stopa, Gawrylak (75 Majewski), Walaszek (46 D. Pikul), Sowa (57 Milczenko), Rusinek, Terlecki (63 A. Pikul), Bujak, Kompanicki.
Lublinianka: Krupa – Dzyr, Paździor, Kosiarczyk, B. Jezior, Skoczylas (83 Jesionek), Stępień, Gutek, Sobiech (88 Muszyński), Stefański (73 Kamola), Kłyk (80 Prus).
Żółta kartka: Kłyk (Lublinianka).
Sędziował: Piotr Kozłowski (Lublin). Widzów: 250.