Łukasz Maciec wrócił na zawodowy ring. Pochodzący z Lublina zawodnik pewnie pokonał w Dzierżoniowie Sebastiana Skrzypczyńskiego
Blisko dwa lata trwało rozstanie Łukasza Maćca z zawodowym boksem. W 2015 i 2016 roku lublinianin toczył wyrównane boje w USA, gdzie pokonał Jeremy Ramosa i przegrał z Hugo Centeno Jr. Wydawało się, że na stałe zagości na wielkich galach w Stanach. Stało się jednak inaczej i lublinianin zniknął z ringów.
Powrócił w sobotę w Dzierżoniowie i nie dał najmniejszych szans Sebastianowi Skrzypczyńskiemu. Maciec zdominował rywala i już w pierwszej rundzie posłał go na deski po idealnym prawym sierpie. Pięściarz z Kalisza jednak się podniósł i przetrwał do gongu kończącego inauguracyjną odsłonę.
W kolejnych rundach Maciec posiadał inicjatywę, spychał Skrzypczyńskiego na liny, ale nie potrafił przebić się przez szczelną gardę. W drugiej części walki defensywa kaliszanina była coraz słabsza, Skrzypczyński chwiał się na nogach, ale dotrwał do końca walki. Werdykt nie był zaskoczeniem, sędziowie jednogłośnie uznali, że Maciec był wyraźnie lepszy.
– Potrzebowałem tego zastrzyku adrenaliny. Jestem bardzo zadowolony ze swojej postawy po tak długiej przerwie, chociaż rywal nie należał do wymagających. Kolejną walkę stoczę być może już w maju. Wciąż wierzę, że wrócę na wielkie gale. Aby jednak walczyć w USA czy Wielkiej Brytanii muszę znacząco awansować w rankingach – mówi Łukasz Maciec.