W przerwie zimowej trener Lutni Piszczac Jacek Syryjczyk chciał poważnie wzmocnić zespół. Na testach pojawiło się kilku graczy. Gra wyglądała obiecująco, wyniki meczów kontrolnych także, ale ostatecznie nie udało się przeprowadzić transferów
Ekipa z Piszczaca miała na celowniku dwóch zawodników z Białorusi, a do tego Marka Charmuszkę z Sokoła Zwierzyniec i Karola Bohuniuka z Unii Rejowiec. W meczach kontrolnych z nimi w składzie drużyna wyglądała naprawdę solidnie. Wygrała kilka spotkań, w tym z rezerwami Pogoni Siedlce 5:2. Niestety, kiedy przyszło do finalizowania umów nie z tego nie wyszło.
W pierwszej wiosennej serii gier Lutnia przegrała u siebie z Ładą 1945 Biłgoraj 1:2. Gospodarzom brakowało kilku ważnych graczy. Nie mogli wystąpić chociażby bracia Tomasz i Bartosz Kaliszukowie, Tomasz Domański, czy bramkarz Robert Kijora. Doliczając do tego zawodników, których nie udało się potwierdzić do gry łatwo policzyć, że trener Syryjczyk musiał wystawić do gry zupełnie inny zespół, niż ten, którym dysponował przy okazji meczów kontrolnych.
– W okresie przygotowawczym nasza gra wyglądała naprawdę nieźle. Mogliśmy mieć nadzieję, że na wiosnę będziemy w stanie pozytywnie zaskoczyć. Z powodów organizacyjnych i finansowych nie udało się jednak wzmocnić drużyny i nasza siła ognia w tym pierwszym meczu była zdecydowanie mniejsza – przyznaje trener Syryjczyk. – Mimo wielu osłabień nie graliśmy źle. Potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, ale brakowało nam kropki nad i. Kogoś takiego, jak Jurij Perin w Ładzie. Widać, że ten piłkarz grał znacznie wyżej niż w trzeciej lidze. To jednak dopiero pierwsze spotkanie i na pewno nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa.
Tym bardziej, że Lutnia cały czas stara się potwierdzić do gry dwóch zawodników. Chodzi o Ukraińców: Dimę Didienko i Artema Prikolotę. Być może w tym tygodniu uda się załatwić transfer pierwszego z nich. – Sprawa utknęła w Kijowie, bo nie możemy dostać certyfikatu zawodnika. Będziemy się starali załatwić formalności, jak najszybciej, ale nie będzie to łatwe, bo działamy przez PZPN i na wszystko potrzeba czasu – wyjaśnia szkoleniowiec. Didienko to napastnik, z kolei Prikolota występuje na pozycji obrońcy.
W najbliższej serii gier zespół z Piszczaca czeka arcyważny mecz o sześć punktów. Drużyna trenera Syryjczyka ponownie przed własną publicznością zmierzy się z Polesiem Kock. Wygrana pozwoli złapać kontakt z kilkoma drużynami. Porażka może oznaczać, że Lutnia na dłużej utknie na przedostatnim miejscu w tabeli. Spotkanie zostanie rozegrane w niedzielę o godz. 13.