ROZMOWA z Marcinem Kurowskim trenerem piłkarzy ręcznych Azotów Puławy
- Jest pan zadowolony z postawy swojego zespołu w III Turnieju Szczypiorno Cup, w którym, tak jak przed dwoma laty, zajęliście trzecie miejsce?
– Z dwóch wygranych spotkań, z Chrobrym Głogów i starciu o trzecie miejsce z Górnikiem Zabrze, bardzo. Z półfinału z występującym w 2 Bundeslidze Hamm Westfalen już niekoniecznie. Przegraliśmy 26:31, zderzając się z zupełnie innym stylem gry. Popełniliśmy zbyt dużo błędów, które skrzętnie wykorzystali rywale. Zagraliśmy mało agresywnie w obronie. Jedynym usprawiedliwieniem może być fakt, że obecnie jesteśmy na innym etapie przygotowań do sezonu niż zespół niemiecki.
- Pogoń Szczecin nie rozegrała decydującego meczu o piąte miejsce z Chrobrym z powodu kontuzji. A jak ta sprawa wygląda w Azotach?
–Krzysztof Łyżwa podczas spotkania z Chrobrym doznał stłuczenia mięśnia czworogłowego uda. Nasi rehabilitanci solidnie pracują nad przywróceniem zawodnika do pełni sił.
- W Azotach zagrali wszyscy zawodnicy, których pan zabrał do Kalisza.
– I z tego się cieszę. Chciałem, aby każdy otrzymał więcej czasu na pokazanie się. Ważne były też roszady na prawym rozegraniu. Z powodu rehabilitacji Roberta Orzechowskiego został sam Rafał Przybylski. Dlatego w tej roli wystąpili oburęczni Krzysztof Łyżwa i Bartosz Kowalczyk. Ostatni pokazał kilka ciekawych zagrań.
- W turnieju zagrali wychowankowie Jakub Kosiak, Kamil Śliwiński i Kamil Mielczarski. Mogą liczyć na częstsze występy w pierwszej drużynie?
– Kamil Śliwiński, który może również zagrać na lewym skrzydle wykorzystał swoją szansę w stu procentach. Prawoskrzydłowy Jakub Kosiak grał najmniej, nie miał pozycji rzutowych, zaliczył jedynie asystę. Na razie pojechał po naukę. Ostatni Kamil Mielczarski zagrał na lewym rozegraniu w meczu z Górnikiem Zabrze i zaprezentował się jak profesor. Widać, że ostatnio zrobił duży postęp, złapał tężyznę fizyczną i w przyszłości może być z niego pociecha.
- Jak oceni pan nowego-starego bramkarza Azotów Walentyna Koszowego?
– „Walik” nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Jest bramkarzem, który nie broni dużo w sytuacjach sam na sam. Jednak w pozostałych akcjach utrzymuje wysoki poziom skuteczności. Zapowiada się bardzo ciekawa rywalizacja tej pozycji z Vadimem Bogdanowem i Sebastianem Zaporą.