Motor zremisował na koniec rundy z Resovią 1:1. Gospodarze znowu wrócili z dalekiej podróży, bo długo przegrywali i dopiero w 81 minucie udało się wyrównać za sprawą Artura Gieragi.
Po wygranym meczu z Orlętami Radzyń Podlaski kibice żółto-biało-niebieskich liczyli, że ich pupile najgorsze mają już za sobą. Niestety w pierwszej połowie gospodarze nie potrafili na poważnie zagrozić bramce Marcina Pietryki. Resovia kilka razy postraszyła za to Pawła Sochę, zwłaszcza za sprawą aktywnego Sebastiana Dziedzica, który kilka razy uderzał z dystansu.
Bramki z tego nie było, a jak powinno się strzelać z dystansu pokazał koledze Dawid Pałys Rydzik, który w 38 minucie huknął z około 25 metrów i dał przyjezdnym prowadzenie. Do przerwy wynik nie uległ już zmianie.
Szybko po zmianie stron trener Jacek Magnuszewski dokonał dwóch zmian. Na boisku zameldowali się Damian Szpak, a także Patryk Szysz. Motor dopiero po godzinie gry zaczął dochodzić do głosu. Wówczas świetną okazję miał Paweł Kaczmarek. Niestety próbował doprowadzić do remisu z ostrego kąta i ostatecznie nic z tego nie wyszło. Później gospodarze mieli dwa z rzędu rzuty rożne i chociaż piłka fruwała w polu karnym przyjezdnych, to nie udało się trafić do siatki.
W 79 minucie jedenastkę sprokurował Bartłomiej Makowski, który faulował Szpaka. Przy okazji gracz ekipy z Rzeszowa obejrzał drugą żółtą kartkę. I gospodarze wracali do gry, bo rzut karny pewnym strzałem wykorzystał Artur Gieraga. W 88 minuie Szpak wyjechałby sam na sam z bramkarzem przyjezdnych, ale źle zabrał się z piłką i skończyło się jedynie na strachu przyjezdnych.
Motor atakował, ale nie był już w stanie zdobyć zwycięskiego gola. Goście umiejętnie oddalali grę od swojego pola karnego. Kolejna strata punktów oznacza, że piłkarze trenera Magnuszewskiego zakończyli rok na dziewiątym miejscu w tabeli. Do prowadzącego KSZO Ostrowiec Świętokrzyski tracą aż 13 punktów.
ZDANIEM TRENERÓW
Szymon Szydełko (Resovia)
– Podsumowując mamy spory niedosyt po tym meczu, bo rozegraliśmy dobre zawody, a do tego mieliśmy sporo sytuacji. Niestety jeden błąd w końcówce spowodował, że straciliśmy bramkę z rzutu karnego. Szkoda tej pomyłki, bo w ten sposób straciliśmy dwa punkty. Wydawało się, że do momentu gola na 1:1 wszystko kontrolowaliśmy. Było blisko kompletu punktów, ale trzeba się pogodzić z jednym. Czy widzę szanse, żeby Motor powalczył jeszcze o awans? Bardzo znikome. Nie chodzi nawet o to, że nie wierzę, że drużyna z Lublina jest w stanie to zrobić. Po prostu czołówka jest tak mocna, że nie wyobrażam sobie, żeby te zespoły zgubiły kilkanaście punktów na wiosnę. A i tak Motor musiałby wszystko wygrywać.
Jacek Magnuszewski (Motor)
– To było dla nas trudne spotkanie. Przeciwnik zdominował nas fizycznie, wygrywał praktycznie wszystkie pojedynki w powietrzu, nie mogliśmy sobie poradzić z rywalami. W pierwszej połowie zabrakło nam walki. Pierwszy kwadrans po przerwie to też chaos. Obudziliśmy się dopiero około 60-65 minuty i zaczęliśmy grać bardziej do przodu. W końcówce zabrakło spokoju, żeby dłużej przetrzymać piłkę na połowie rywala. Jak oceniam rundę w naszym wykonaniu? Oczywiście, oczekiwania były zupełnie inne. Nie czas jeszcze na decyzje personalne, trzeba wszystko dokładnie ocenić. Na pewno w zimie czeka nas jednak dużo pracy, a ja chciałbym przebudować drużynę po swojemu.
Motor Lublin – Resovia 1:1 (0:1)
Bramki: Gieraga (81-z karnego) – Pałys-Rydzik (38).
Motor: Socha – Kożuchowski, Tadrowski, Gieraga, Dykij, Stachyra (46 Szpak), Tymosiak, Piekarski, Kaczmarek, Michota (46 Szysz), Zaniewski
Resovia: Pietryka – Baran, Makowski, Żmuda, Staszczak, Barszczak, Kaliniec (70 Domoń), Kmiotek, Pałys-Rydzik, Dziedzic, Buczek (82 Świst).
Żółte kartki: Makowski, Świst, Ogrodnik (Resovia).
Czerwona kartka: Makowski (80 min, Resovia, za dwie żółte).
Widzów: 1784.