FOT. MATEUSZ KOSTRZEWA/LEGIA.COM
W zimowym okienku transferowym polskie kluby sięgnęły po wielu ciekawych zawodników. Część z nich pokazała swoje nieprzeciętne umiejętności już w pierwszej kolejce rundy wiosennej
Zimą na rynku transferowym najaktywniej działała Legia Warszawa. Wicemistrzowie Polski chcą odzyskać tytuł na stulecie klubu. Dlatego nie oszczędzali. Do powrotu do stolicy namówili reprezentanta Polski Artura Jędrzejczyka, a z VfB Stuttgart wyjęli Czecha Adama Hlouska. To wydarzenie bez precedensu, bo jeszcze nigdy zawodnik, w miarę regularnie grający w Bundeslidze, nie trafił do naszej ligi. Obaj już w pierwszej kolejce pokazali, że będą dla Legii dużymi wzmocnieniami.
Warszawiacy ściągnęli też z Wisły Puławy utalentowanego Jarosława Niezgodę i osłabili rywali, wyjmując z Lechii Gdańsk Ariela Borysiuka, a z Lecha Poznań Kaspera Hamalainena. Ten ostatni transfer odbył się szczególnie głośnym echem, bo to już kolejny przypadek w ostatnich latach, gdy Legia sprząta znienawidzonemu Lechowi zawodnika sprzed nosa.
Poznaniacy powetowali sobie jednak tę stratę, sięgając po Duńczyka Nickiego Bille-Jensena. Doświadczony obieżyświat ma rozwiązać problemy ze strzelaniem bramek i wiele wskazuje na to, że może tak się stać. Przeciwko Termalice zagrał świetne zawody, a jego trafienie było jednym z najładniejszych w kolejce.
– To był debiut marzeń. Zdobyłem bramkę, ale najważniejsze jest zwycięstwo. Wykonaliśmy świetną pracę, a ja jestem pod wrażeniem atmosfery na trybunach i tego jak zagraliśmy. To było wspaniałe uczucie, móc zagrać na tym stadionie. Już czekam na kolejne spotkania, nie mogę się ich doczekać – powiedział Duńczyk na oficjalnej stronie swojego nowego klubu.
Jednym z ciekawszych ruchów było też pozyskanie Adama Gyorcso przez Pogoń Szczecin. Węgierski skrzydłowy miał oferty zarówno z Legii, jak i Lecha, ale to Portowcy okazali się najbardziej zdeterminowani. Czy się opłacało? Na razie ciężko powiedzieć. Z jednej strony przeciwko Koronie Gyorcso zaliczył raczej bezbarwny występ, z drugiej – to on strzelił zwycięską bramkę. Wrażenie robi też rozmach, z jakim działa Lechia Gdańsk. Ściągnięcie nad morze braci Marco i Flavio Paixao to mogą być poważne wzmocnienia, ale obaj potrzebują jeszcze trochę czasu, żeby dojść do wysokiej formy. Na razie najmądrzejszą decyzją wydaje się być powierzenie zespołu Piotrowi Nowakowi, który zdaje się wie, co robić.
Jak na tym tle wypada Górnik Łęczna? Przynajmniej obiecująco. Zielono-czarni nie przygotowali żadnych transferowych hitów, nie szastali pieniędzmi, których nie mają, ale kolejny raz wyjęli ciekawych zawodników z pierwszej ligi. Łukasz Bogusławski i Damian Jakubik już debiutując w najwyższej klasie rozgrywkowej pokazali, że to wcale nie muszą być dla nich zbyt wysokie progi. Mimo tego trener Jurij Szatałow nie jest do końca zadowolony. – Nie udało się pozyskać wszystkich zawodników, jakich chciałem. Potrzebuję jeszcze obrońcy oraz bocznego pomocnika. Będziemy starali się, żeby uzupełnić skład przed końcem okienka – stwierdził Rosjanin.