ROZMOWA Z Krzysztofem Danielewiczem, pomocnikiem Górnika Łęczna
- W wieku 21 lat zadebiutowałeś w ekstraklasie, z miejsca stałeś się jednym z odkryć i pewnie sam spodziewałeś się, że ta twoja kariera będzie się szybciej rozwijała. Tymczasem wszystko poszło w trochę innym kierunku. Zastanawiałeś się dlaczego?
– Na pewno nie czuję się skazany na niepowodzenie. Tak naprawdę to ostatnia runda, nienajlepsza w wykonaniu moim i całego Śląska rzutuje trochę na ten obraz. Ale generalnie jest tak, że przychodzę do Łęcznej po to, żeby walczyć o pierwszą ósemkę, pomóc Łęcznej, ale też pomóc sobie, bo dla mnie najważniejsza jest teraz regularna gra. Jeśli będę grał regularnie, dobrze, a klub będzie miał wyniki, to za jakiś czas nasza rozmowa może mieć inny charakter.
- To, że przynajmniej czasowo rozstałeś się ze Śląskiem to wynikało z tego, że trener Romuald Szukiełowicz nie widział dla ciebie miejsca w zespole czy sam chciałeś zmiany otoczenia?
– Byłem na obozie ze Śląskiem. Trener w rozmowie poinformował mnie, że jest oferta z Łęcznej i jest warta rozważenia. Powiedział, że będą nowe transfery i rywalizacja w środku pola będzie duża, ale tylko ode mnie będzie zależało, czy będę grał czy nie, bo do tej rywalizacji przystępuję z czystą kartą. Jednak przemyślałem tę ofertę, skonsultowałem się z Mariuszem Pawelcem i zdecydowałem się spróbować sił w Górniku. Dużo czasu do namysłu nie potrzebowałem. Jeszcze pod koniec tego samego dnia opuściłem obóz w Zakopanem i z nowym klubem udałem się na zgrupowanie do Portugalii.
- Nie bałeś się słynnego rygoru treningowego Jurija Szatałowa?
– Parę lat gram już w piłkę, zaliczyłem różne okresy przygotowawcze. Do Zakopanego trener Szukiełowicz zabrał nas na bieganie po górach. Po tych treningach byłem gotowy na wszystko.
- Przenosząc się do Górnika brałeś pod uwagę, że wcześniej odbudowało się tu wielu zawodników?
– Słyszałem takie opinie, aczkolwiek nie uważam, że akurat ja potrzebuję się odbudować. Nie miałem przecież żadnej poważnej kontuzji. Oczywiście, ostatnie pół roku nie było specjalnie udane, ale jedyne czego potrzebuję, to regularna gra. Górnik stwarza takie warunki. Poza tym jest to klub stabilny, dobrze zorganizowany z wieloma zawodnikami na wysokim poziomie. Nic tylko się rozwijać. Dlatego uważam, że jeżeli wszyscy jako zespół będziemy trzymali dobrą formę w lidze, to pierwsza ósemka jest spokojnie w naszym zasięgu.
- Czujesz się pewniakiem do gry w pierwszym składzie?
– Nie czuję się pewniakiem, bo to byłoby nie fair wobec innych zawodników, z którymi rywalizuję o miejsce w składzie. A rywalizacja jest sporo, na każdą pozycję po dwóch zawodników do gry. Ja jestem pewny siebie, ale pewniakiem się nie czuję.
- Ostatnio grałeś głównie w środku pola, ale pamiętam, że kiedyś byłeś próbowany także w bocznych sektorach boiska. Jesteś gotów do rywalizacji na skrzydłach?
– Na boku pomocy dawno nie grałem, a moją wszechstronność obecnie zawęziłbym do wszystkich pozycji w środku pola. Chociaż gdyby trener uznał, że jestem mu potrzebny na lewej lub prawej stronie, na pewno zrobiłbym wszystko, żeby jak najwięcej dać drużynie.