Nie doszły do skutku zaplanowane na sobotę zawody drugiej rundy Nice Cup, w których mieli wziąć udział młodzi i mniej doświadczeni zawodnicy. Po piątkowych opadach deszczu tor przy Al. Zygmuntowskich w Lublinie nie nadawał się od jazdy.
Choć w dniu turnieju nad Lublinem od rana świeciło słońce, to po południu nawierzchnia lubelskiego owalu wciąż uniemożliwiała jazdę. Początkowo przesunięto godzinę rozpoczęcia imprezy, ale jeszcze przed upływem wyznaczonego terminu sędzia Piotr Lis podjął decyzję o jej odwołaniu. Kibice, którzy chcieli obejrzeć zawody mieli żal do arbitra i organizatorów. Zwracali też uwagę na to, że prace przy przygotowaniu toru można było rozpocząć wcześniej.
- Pewnie potrzeba byłoby jeszcze kilku godzin, by doprowadzić tor do takiego stanu, żeby zawodnicy mogli na niego wyjechać. Kierowaliśmy się przede wszystkim względami bezpieczeństwa, nie chcieliśmy ryzykować zdrowia młodych żużlowców – mówi Wojciech Jankowski, menadżer ds. marketingu w Nice Polska.
- To słuszna decyzja. Tor był w takim stanie, że wystarczyło kopnąć nawierzchnię, a ona się rozpadała. Szkoda kibiców, ale przede wszystkim musimy szanować zdrowie – mówi Kamil Brzeziński, zawodnik KM Cross Lublin, który liczył na lepszy występ niż kilka dni wcześniej podczas III rundy Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski. - W czwartek trenowałem z Danielem Jeleniewskim. Poprawiliśmy kilka rzeczy przy motocyklu, pokazał mi różne tory jazdy, wyglądało to lepiej. Ale może uda mi się to wykorzystać następnym razem.
Na razie nie wiadomo, czy lubelska runda młodzieżowych zawodów odbędzie się w innym terminie. Na pewno nie nastąpi to przed mającymi się odbyć za dwa tygodnie zawodami o Puchar Nice PLŻ.
- Sobotnia sytuacja to dla nas dobra lekcja. Musimy wyciągnąć wnioski, spisać uwagi i przeanalizować je, żeby 14 sierpnia wszystko wyszło dobrze – mówi Jankowski.