W pierwszy dzień nowego roku tradycji stało się zadość. Już po raz piąty z rzędu przy ul. Zemborzyckiej na sparingu stawili się piłkarze Sygnału Lublin.
Ostre strzelanie rozpoczął Radosław Kaczmarczyk dokładnie o godz. 11.50, a to oznacza, że pierwsza noworoczna bramka padła właśnie w Lublinie. Zawodnicy Sygnału okazali się lepsi od Cracovii, bo w tradycyjnym mecz pod Wawelem krakowianie trafili do siatki o 12.07.
Kaczmarczyk był bez wątpienia bohaterem zawodów, bo aż siedmiokrotnie wpisywał się na listę strzelców. Mimo wszystko najładniejszego gola zdobył jednak Sławomir Kozłowski, który w 62 min uderzeniem z około 25 m nie dał szans bramkarzowi rywali. Dodatkowo było to przełomowe trafienie, bo dało oldbojom prowadzenie 5:4.
- Zabawa, jak zwykle była przednia. Pojawiło się nawet około 50 kibiców, takich stałych bywalców. Najważniejsze jednak, że na tym tradycyjnym już meczu spotkało się kilka pokoleń piłkarzy. O to przecież chodzi. Mam nadzieję, że długo jeszcze będziemy się bawić w tym gronie. Co mogę powiedzieć o przebiegu spotkania? Do przerwy lepiej radzili sobie młodzi, ale w końcu starszyzna zobaczyła, że to nie przelewki i porządnie się spięła - mówi trener Sygnału Sylwester Czernicki.
We wczorajszym sparingu udział w meczu wzięli tacy piłkarze, jak: Sławomir Kozłowski, Marek Mirosław, Robert Sekuła, Adam Pietrzak, Jacek Borkowski czy Wiesław Pawłat. Zabrakło ostatecznie Marka i Janusza Deców oraz Zbigniewa Bartnika.
Seniorzy lubelskiej ekipy poleniuchują jeszcze do 13 stycznia, na kiedy zaplanowano pierwsze zajęcia. Tydzień wcześniej na trening będą musieli wyjść juniorzy.